"Chcielibyśmy, żeby ten szczyt przyniósł konkretne efekty i korzyści dla naszych obywateli" - powiedział Makiej dziennikarzom w Brukseli. Szef białoruskiej dyplomacji stoi na czele delegacji tego kraju podczas szczytu Partnerstwa Wschodniego. Pytany o perspektywę podpisania nowego porozumienia ramowego pomiędzy Unią a Mińskiem, o potrzebie którego od dawna mówią białoruskie władze, Makiej stwierdził, że jest "pewien, że zostanie ono podpisane", oceniając, że "stanie się to raczej wcześniej niż później". "Przeszkód nie ma, trzeba działać stopniowo" - stwierdził. "Wydaje mi się, że obie strony są świadome, że taką umowę trzeba podpisać" - dodał. Obecna umowa, będąca podstawą stosunków pomiędzy Mińskiem i Brukselą, była podpisana jeszcze przez Europejską Wspólnotą Gospodarczą i ZSRR w 1989 r. Makiej powiedział również, że Mińskowi zależy, by Rosja i Zachód odeszły od konfrontacyjnej retoryki, bo Białoruś znajduje się między nimi. Przedstawiciele białoruskiej opozycji i obrońcy praw człowieka uzgodnili w przededniu szczytu treść rezolucji dotyczącej sytuacji na Białorusi, w której domagają się m.in. uwolnienia więźniów politycznych i wskazują na ograniczenia praw obywatelskich - represje wobec dziennikarzy, opozycji, uczestników pokojowych akcji protestu. Działacze opozycji zapowiadali, że będą w czasie szczytu rozdawać przetłumaczone na język angielski broszury z treścią rezolucji, przestrzegającą UE przed zbyt pochopnym zbliżeniem z oficjalnym Mińskiem. Przedstawiciele opozycyjnej koalicji centroprawicowej (Zjednoczona Partia Obywatelska, Białoruska Chrześcijańska Demokracja i Ruch O Wolność) przywołują też apel Europejskiej Partii Ludowej, by białoruskie społeczeństwo obywatelskie i siły demokratyczne były w większym stopniu włączone w dialog pomiędzy Brukselą i Mińskiem. Z Mińska Justyna Prus