Minister towarzyszył prezydentowi Bronisławowi Komorowskiemu, który w przededniu 15. rocznicy wstąpienia Polski do NATO odwiedził 32. Bazę Lotnictwa Taktycznego w Łasku koło Łodzi. W rozmowie z dziennikarzami Siemoniak przyznał, że Polacy są zaniepokojeni sytuacją za wschodnią granicą. Natomiast - według szefa MON - "troską i przedmiotem działania polskich władz jest to, aby wykorzystać wszystkie możliwe instrumenty zwiększenia poczucia bezpieczeństwa Polaków". - Stąd tydzień temu posiedzenie Rady Północnoatlantyckiej w trybie artykułu czwartego (traktatu północnoatlantyckiego - PAP), konsultacje z sojusznikami i sądzę, że tutaj NATO pokazało, że bardzo szybko jest w stanie się zebrać i podejmować rozmaite środki, o których z natury rzeczy nie mówi się głośno - ocenił. Siemoniak o działaniach NATO Szef MON apelował też, by spokojniej podchodzić do wspólnych polsko-amerykański ćwiczeń lotniczych. Zaznaczył, że jest to "rutyna codziennej współpracy". Amerykańskie samoloty transportowe i wielozadaniowe przylatują do Polski na rotacyjne ćwiczenia cztery razy w roku. Najbliższy taki pobyt na prośbę Warszawy został przyspieszony, zwiększono też liczbę samolotów i żołnierzy. Do czwartku do Polski ma przylecieć 12 samolotów F-16 i 300 żołnierzy. Wcześniej planowano przylot trzech transportowych C-130 Hercules. - Jesteśmy zadowoleni z tego, że mamy z amerykańskimi, natowskimi partnerami takie mechanizmy, które pozwalają praktycznie w ciągu kilku dni podjąć taką decyzję, że ćwiczenia nie będą małe i z lotnictwem transportowym, tylko znacznie większe - powiedział Siemoniak. Nie chciał ujawnić, czy Amerykanie przylecieli już na ćwiczenia do Polski. Jak mówił, takie informacje nie są przekazywane w żadnym kraju . - Pozostawmy wojskowym sekwencję kiedy, kto, jaki samolot przyleci - dodał. "To nie jest coś bardzo nadzwyczajnego" Dziennikarze pytali też ministra o poniedziałkową decyzję Rady Północnoatlantyckiej. Ustaliła ona, że samoloty systemu wczesnego ostrzegania i kontroli AWACS (ang. Airborne Warning and Control System) będą latać nad Polską i Rumunią w celu wsparcia monitorowania sytuacji na Ukrainie. Siemoniak podkreślił, że to są decyzje NATO w ramach środków reagowania kryzysowego, które ma głównodowodzący sojuszu. - To nie jest coś bardzo nadzwyczajnego. Samoloty AWACS co jakiś czas latają nad Polską i nikt się tym specjalnie nie emocjonuje. To są dość rutynowe działania podejmowane przez NATO w sytuacji, kiedy pewne środki rozpoznania powinny działać aktywniej - dodał. W ubiegłym tygodniu NATO potępiło rosyjską interwencję na Krymie i wezwało Rosję do wycofania wojsk do baz. Sekretarz generalny Sojuszu Anders Fogh Rasmussen ogłosił też pełną rewizję współpracy NATO z Rosją na poziomie cywilnym i wojskowym w związku z wydarzeniami na Ukrainie.