- To był dla mnie sprawdzian tego, jak czują się polscy żołnierze na misjach, o których chyba po części zapomnieliśmy. Sprawdzian, czy sytuacja w tej części Europy jest na tyle stabilna, że pobyt polskich żołnierzy nie jest obarczony ryzykiem. Na razie nie jest, ale zobaczymy, co będzie jesienią - powiedział Szczygło, nawiązując do zaplanowanych na listopad wyborów w Kosowie, gdzie dzień wcześniej spotkał się z żołnierzami KFOR (Kosovo Force - misja pokojowa NATO). Dodał, że choć nie widać zagrożeń, pobyt polskich żołnierzy jest potrzebny, by utrzymać spokój na Bałkanach. Szef MON, który spotkał się z wiceministrem obrony Bośni i Hercegowiny (BiH) Igorem Crnadakiem, przypomniał, że kraj ten dąży do członkostwa w NATO przez udział w programie Partnerstwo dla Pokoju. Zapewnił, że Polska popiera starania BiH, bo rozszerzony sojusz to większa strefa bezpieczeństwa w Europie. Unijna misja EUFOR liczy obecnie 6 tys. żołnierzy z 32 państw i jest stopniowo redukowana do założonych 2,5 tysięcy. Polski kontyngent uczestniczący w operacji ALTHEA to ok. 200 żołnierzy - ponad stu z Oddziału Specjalnego Żandarmerii Wojskowej oraz pododdziały z 12. Dywizji Zmechanizowanej. W ramach EUFOR działa w BiH pięć zespołów łącznikowo- obserwacyjnych, dwa z nich składają się z polskich żołnierzy. Zadaniem tych zespołów jest monitorowanie rozwoju sytuacji, kontakty z lokalnymi władzami i informowanie o nich dowództwa. Żandarmi są gotowi interweniować np. w razie gwałtownych protestów i pomagać lokalnym siłom. Jak jednak powiedział jeden z oficerów ŻW, "na szczęście nie musimy wykorzystywać tych umiejętności".