"Uważam, że władze odpowiedzialne za bezpieczeństwo, przede wszystkim policja, zrobiły wszystko co było w ich mocy, by właściwie ocenić zagrożenie ze strony (Anisa) Amriego" - podkreślił szef niemieckiego kontrwywiadu."Musimy jednak sobie jasno powiedzieć, że żyjemy w państwie prawa, co oznacza, że musimy przestrzegać ram prawnych" - dodał w opublikowanym w sobotę wywiadzie dla agencji dpa. Brak powodów do aresztowania Maassen wyjaśnił, że chociaż Amri uznany został za osobę niebezpieczną, to nie oznacza to, że mógł być obserwowany przez całą dobę siedem dni w tygodniu lub aresztowany. Obserwacja podejrzanego nie potwierdziła informacji, że zamierza kupić broń i dokonać zamachu - zaznaczył szef kontrwywiadu. "Dowody były słabe. Nie mieliśmy powodu, by go jako islamistę aresztować" - dodał. Ponad 1200 potencjalnych zamachowców w Niemczech Z analizy służb wynika, że na terytorium Niemiec przebywa ponad 1200 potencjalnych islamistycznych zamachowców. "Zespół obserwujący jednego podejrzanego liczy dziesięć osób" - ujawnił Maassen. "W przypadku obserwacji przez całą dobę przez dłuższy okres konieczne są cztery, a nawet sześć takich grup" - powiedział szef kontrwywiadu, zaznaczając, że możliwości służb są ograniczone. Maassen zwrócił uwagę, że salafici, z którymi kontaktował się zamachowiec, przyjęli z zadowoleniem zamach i wezwali do dalszej walki z Zachodem. Radykalny odłam islamu W Niemczech środowisko salafitów, czyli zwolenników radykalnego odłamu islamu, liczy ponad 9,7 tys. osób. "Kilka lat temu było ich 3,8 tys." - powiedział Maassen, dodając, że środowisko to podlega dużym zmianom, staje się coraz mniej centralistyczne, a bardziej lokalne. "Nie mamy już do czynienia z dwoma, trzema czy czterema przywódcami, którzy mają decydujący głos. Jest wiele osób, które dominują w środowisku, a my musimy wszystkich mieć na oku" - wyjaśnił. "Wiele grup komunikuje się ze sobą za pomocą internetu lub WhatsApp" - dodał Maassen. "Radykalny odłam islamu jest atrakcyjny dla młodych mężczyzn, którzy pochodzą często ze środowisk przestępczych. Szukają oni prostej ideologii, która przedstawia świat w biało-czarnych barwach" - tłumaczy Maassen w rozmowie z dpa. Zamach w Berlinie Pochodzący z Tunezji Amri wjechał 19 grudnia porwaną polską ciężarówką w tłum na jarmarku bożonarodzeniowym w Berlinie. Zastrzelił polskiego kierowcę i zabił jedenastu uczestników jarmarku. Ponad 50 osób zostało rannych. Cztery dni później zamachowca zastrzelili niedaleko Mediolanu włoscy policjanci. Podczas pobytu w Niemczech Amri posługiwał się 14 różnymi nazwiskami. Przemieszczał się swobodnie po całym kraju.