Występując na konferencji w Pradze zaznaczył, że NATO nie rozważa obecnie przesunięcia znaczniejszych sił wojskowych do państw bałtyckich lub na swą granicę wschodnią, gdyż nie byłoby to zgodne z wciąż obowiązującą umową z Rosją ani z zasadami Sojuszu. "Sojusz podkreśla, że przedsięwzięcia, jakie podejmuje, będą adekwatne do sytuacji i będą mieć zawsze charakter obronny. Nie jest celem Sojuszu tworzenie na wschodzie wojskowej zapory przeciwko rosyjskiej agresji na dużą skalę, gdyż taka agresja nie jest na porządku dnia i wszystkie oceny wywiadowcze na nic takiego nie wskazują" - powiedział Pavel. Jak jednak dodał, do destabilizacji niektórych państw bałtyckich Rosja mogłaby użyć podobnego scenariusza jak na Krymie lub na wschodzie Ukrainy. "Tutaj wchodzi w grę raczej to, co my nazywamy zagrożeniem hybrydowym" - wyjaśnił, podkreślając, że odstraszaniu przed tego rodzaju działalnością ma służyć rozmieszczenie czterech międzynarodowych batalionów w państwach bałtyckich i w Polsce, przy czym będzie to raczej odstraszanie polityczne niż wojskowe.