"Powiedziałbym, że różnica w postrzeganiu tego kryzysu jest taka, że Niemcy postrzegają to jako kryzys europejski, ponieważ ci uchodźcy szukają schronienia i chcą dzielić nasze europejskie wartości, więc jest to europejski kryzys i europejskie wyzwanie, na które możemy właściwie odpowiedzieć jako Europejczycy, a nie poszczególne kraje. Oni nie napływają tylko do Niemiec, ale do Europy. (...) To europejski kryzys, który wymaga europejskiej odpowiedzi" - powiedział PAP Roettgen. Jego zdaniem w rozwiązaniu tego kryzysu trzeba użyć europejskiej metody kompromisu. "To nie jest nowe doświadczenie, że mamy różne poglądy na różne sprawy, to normalne w polityce i w Europie, ale europejską metodą jest kompromis, musimy osiągnąć kompromis, odrzucenie kompromisu zagroziłoby Europie" - powiedział. Roettgen uważa, że kwoty uchodźców są odpowiednim rozwiązaniem. "Moja odpowiedź brzmi +tak+, oczywiście. Jeśli mam rację nazywając ten kryzys europejskim, musimy dojść do europejskiej polityki azylowej, do europejskiej polityki zagranicznej w regionie, skąd pochodzą uchodźcy, musimy dojść do europejskiej dystrybucji uchodźców" - mówi. "Oczywiście mogą być różnice: w Niemczech i innych krajach zachodnioeuropejskich jesteśmy bardziej przyzwyczajeni do kulturowej różnorodności. Ten system może być nie tylko mechanizmem matematycznej dystrybucji, ale do pewnego stopnia możemy wziąć pod uwagę różną sytuację wewnętrzną krajów, ale na końcu musimy dojść do europejskiego rozwiązania. To jest tak, jak w przypadku greckiego kryzysu, który wymagał europejskiego rozwiązania, kryzysu gospodarczego, którego doświadczamy, czy w przypadku wyzwania nałożonego na nas przez Rosję. Nikt w Niemczech nie mówi, że to jest problem krajów wschodniej Europy, bo to oni sąsiadują z Rosją (...)" - mówi szef komisji spraw zagranicznych w Bundestagu. Ocenił, że w tej chwili w Europie mamy do czynienia z kryzysem solidarności. "Jeśli nie poradzimy sobie z tym kryzysem solidarności, wtedy zagrożony będzie europejski projekt, bo on się opiera na solidarności" - zaznaczył. Pytany przez PAP, dlaczego kwoty są tak niepokojące dla krajów takich jak Węgry, Czechy i Słowacja, odparł, że dlatego, iż "taki instrument oznacza, że nie można uciec od problemu". "To kwestia solidarności. Uciekanie i pozostawienie problemu tylko jednemu członkowi oznaczałoby, że w przypadku następnego kryzysu, który być może dotknie tylko kraje wschodniej Europy, zachodnia Europa powie +to tylko wasz problem+, więc to zagraża całemu projektowi i musimy postrzegać ewidentne problemy Europy jako wspólne problemy i rozwiązywać je na poziomie europejskim. Odrzucenie solidarności nie tylko zagraża projektowi europejskiemu, ale również krajowym interesom w przypadku następnego kryzysu" - podkreślił Roettgen. Jego zdaniem Niemcy biorą na siebie dużą część wielkiego wyzwania dla Europy, jakie stanowią uchodźcy, ale potrzebują europejskiej solidarności. Zauważył, że choć w krótkim okresie przyjęcie uchodźców może wiązać się z kosztami, to w dłuższej perspektywie przyniesie korzyści, bo są to młodzi ludzie, którzy "mogą przyczynić się do dobrobytu" i lepszych gospodarczych perspektyw Europy. Odnosząc się do zapowiedzi słowackiego premiera o pozwie do Trybunału Sprawiedliwości UE przeciwko kwotom, Roettgen zaznaczył, że "nikt nie powinien odrzucać europejskiej metody kompromisu". "Jeśli nie możesz zdecydować o czymś jednogłośnie, decyzja musi zostać podjęta większością głosów. To jest zasada prawowitości w każdym europejskim kraju i nie ma żadnego rządu wybranego 100 procentami głosów, więc większość jest demokratyczną zasadą i powinniśmy ją akceptować także na poziomie europejskim" - podsumował szef komisji spraw zagranicznych Bundestagu. Pod koniec września premier Robert Fico poinformował, że słowacki rząd podjął decyzję o zaskarżeniu do Trybunału Sprawiedliwości UE (ETS) w Luksemburgu decyzji Rady Unii Europejskiej o podziale między kraje członkowskie 120 tys. migrantów starających się o azyl w UE. Na wrześniowym posiedzeniu ministrów spraw wewnętrznych UE Słowacja, Czechy, Węgry i Rumunia głosowały przeciwko tej decyzji. Berlin jest zainteresowany europeizacją problemu uchodźców i dąży do wprowadzenie automatycznego podziału imigrantów w Unii, czyli tzw. systemu kwot. W koalicji rządowej w Niemczech trwa kryzys spowodowany różnicą zdań w kwestii uchodźców. Liderom trzech partii tworzących rząd - kanclerz Angeli Merkel (CDU) oraz szefom SPD i CSU, Sigmarowi Gabrielowi i Horstowi Seehoferowi - nie udało się w niedzielę zażegnać sporu. Rozmowy mają być kontynuowane w najbliższy czwartek. Bawarska CSU zarzuca Merkel, że otwierając na początku września granicę Niemiec dla uchodźców z Syrii, sprowokowała exodus z Bliskiego Wschodu; domaga się od szefowej rządu zahamowania masowej imigracji.