"Unia, w której różne strony będą dążyć do przeciwstawnych celów, unia ze zintegrowanym rdzeniem, ale oderwanym od peryferii, unia zdominowana przez niezdrową równowagę sił albo nawet swego rodzaju dyrektoriat - to wszystko jest nie do utrzymania i nie będzie funkcjonować w dłuższej perspektywie" - ocenił szef KE w przemówieniu, do którego wygłoszenia zaprosiła go niemiecka Fundacja im. Konrada Adenauera. "Traktaty UE nie definiują strefy euro jako czegoś odrębnego od Unii Europejskiej" - podkreślił. Według Barroso prawdziwym wyzwaniem jest znalezienie sposobu na pogłębienie integracji eurolandu bez dzielenia UE na tych, którzy już mają wspólną walutę, i tych, którzy jeszcze jej nie przyjęli. Przypomniał, że wszystkie kraje członkowskie UE z wyjątkiem dwóch podjęły zobowiązanie i mają prawo do przyjęcia euro. "Weźmy taki kraj jak Polska, która jasno oświadczyła, że chce przystąpić do strefy euro, gdy tylko wypełni odpowiednie kryteria. Dlaczego zatem mamy stawiać dodatkowe warunki? Kraje, które chcą należeć do rdzenia europejskiego projektu, czasem czują się pozostawione w tyle. Nie uważam tego za uczciwe" - podkreślił Barroso. Jego zdaniem UE musi pójść naprzód w procesie integracji, bo w przeciwnym razie może nastąpić jej schyłek. "Europa stoi na rozdrożu - powiedział szef KE. - Dlatego tak ważne jest, byśmy wszystko zrobili właściwie". W ocenie Barroso obecny kryzys należy potraktować jako szansę na modernizację UE i uczynienie jej bardziej dynamiczną. Barroso zapowiedział, że przed końcem listopada KE przedstawi pakiet propozycji zmierzających do pogłębienia zarządzania gospodarczego w UE i strefie euro. Będą one dotyczyć m.in. monitorowania polityki budżetowej krajów strefy euro o nadmiernym deficycie, w tym wydawania przez KE i Radę UE opinii na temat projektu budżetów narodowych, a nawet sugerowania poprawek w ciągu roku budżetowego. Zdaniem szefa Komisji Europejskiej strefa euro musi "mówić jednym głosem na forach międzynarodowych", by nie ryzykować utraty wiarygodności. Dlatego - proponuje Barroso - potrzebna jest "silna i sprawna reprezentacja strefy euro na zewnątrz". "W tym duchu Komisja przedstawi propozycje zmierzające do bardziej spójnego głosu europejskiej reprezentacji na międzynarodowych forach i w instytucjach takich jak G-20 czy MFW" - powiedział. KE opublikuje też "zieloną księgę" na temat wspólnych "obligacji stabilności strefy euro". "Gdy strefa euro będzie dysponować narzędziami, które zapewnią zarówno integrację, jak i dyscyplinę, emisja wspólnych papierów dłużnych może być uważana za naturalny i korzystny dla wszystkich krok" - powiedział. Jak dodał, niektóre opcje emisji wspólnych obligacji będą mogły być wdrożone w ramach obecnego Traktatu z Lizbony, a niektóre będą wymagały zmiany traktatu. Na razie emitowaniu euroobligacji zdecydowanie sprzeciwia się niemiecki rząd. Zdaniem Barroso instytucje UE muszą odgrywać silną rolę w zarządzaniu Wspólnotą. "Tylko one są uprawnione i zobowiązane do działania w interesie wszystkich krajów członkowskich. Są strażnikami przejrzystości, uczciwości i demokracji w Unii" - podkreślił. Ocenił, że również unia gospodarcza i monetarna nie może działać tylko na podstawie "logiki międzyrządowej". "Zapewnienie stabilności finansowej nie może być zakładnikiem polityki" - powiedział Barroso, dodając, że to Komisja Europejska odgrywa rolę "rządu UE w obszarach należących do kompetencji Unii". "To, czego nie potrzebujemy w UE, to więcej instytucji, agencji i struktur do zarządzania Europą" - dodał. Słowa Barroso odebrano jako przestrogę przed marginalizowaniem roli KE na skutek powtarzających się niemiecko-francuskich inicjatyw dotyczących wzmocnienia zarządzania gospodarczego w strefie euro w odpowiedzi na kryzys zadłużenia. Przewodniczący Komisji Europejskiej zaapelował w środę do Niemiec, by odgrywały rolę lidera w UE, zachowując zasady partnerstwa. "Okażcie przywództwo w duchu wspólnotowym" - wezwał. Ostrzegł, że obecny kryzys w strefie euro potrwa jeszcze długo. "To nie jest sprint, lecz maraton" - powiedział. Z Berlina Anna Widzyk