- Będziemy współpracować, aby upewnić się, czy nie możemy doprowadzić do zmiany stanowiska przez rząd w Pjongjangu (...) i odejścia od budowy broni jądrowej - wyjaśnił Tillerson po rozmowach z chińskim ministrem spraw zagranicznych Wangiem Yi. - Podzielamy opinię, iż napięcie na półwyspie jest obecnie dość wysokie i że sprawy osiągnęły dość niebezpieczny poziom - powiedział na konferencji prasowej szef amerykańskiej dyplomacji. Zapewnił, że USA będą "robić wszystko, co w naszej mocy, by uniknąć eskalacji wszelkiego rodzaju konfliktu". W piątek Tillerson mówił, że wobec gróźb Korei Północnej wszystkie opcje pozostają na stole, w tym działania militarne. Minister spraw zagranicznych Chin, które są jednym z niewielu sojuszników Korei Północnej, wezwał USA do opanowania w tej sprawie. Wang bronił stanowiska Pekinu, przypominając, że wszystkie strony muszą nie tylko stosować sankcje wobec Pjongjangu, ale także dążyć do dialogu i szukać dyplomatycznych rozwiązań konfliktu. - Możemy albo postanowić, że pozwolimy, aby sytuacja się pogarszała i doprowadziła do konfliktu, albo wrócić na słuszną drogę negocjacji - podkreślił. Korea Północna "bardzo źle się zachowuje" - Mamy nadzieję, że wszystkie strony, w tym nasi przyjaciele ze Stanów Zjednoczonych, będą mogły ocenić sytuację w opanowany i kompleksowy sposób oraz podjąć mądrą decyzję - powiedział Wang. W piątek nowy prezydent USA Donald Trump napisał na Twitterze, że Korea Północna "bardzo źle się zachowuje", a Chiny zrobiły niewiele, żeby pomóc. Kilka godzin wcześniej sekretarz stanu USA uznał, że strategiczna cierpliwość wobec Pjongjangu wyczerpała się. Tillerson jest pierwszym przedstawicielem administracji Trumpa, który odwiedza Chiny. Pekin jest też ostatnim etapem jego podróży po Azji. Wcześniej odwiedził Japonię i Koreę Południową, gdzie ostrzegał, że czasy cierpliwej dyplomacji poprzedniego prezydenta Baracka Obamy, jeśli chodzi o północnokoreański program atomowy, się skończyły. W zeszłym roku Korea Północna przeprowadziła dwie próby nuklearne i 24 próby rakiet balistycznych. Eksperci militarni obawiają się, że wkrótce władze w Pjongjangu będą dysponowały bronią atomową i rakietami balistycznymi o zasięgu pozwalającym na dokonanie ataku na zachodnie wybrzeże Stanów Zjednoczonych. Prowokacje Pjongjangu spowodowały rozpoczęcie w ubiegłym tygodniu rozmieszczania przez siły amerykańskie w Korei Południowej systemu obrony przeciwrakietowej THAAD (Terminal High Altitude Area Defense). System ten pozwala na zniszczenie nadlatujących rakiet balistycznych w końcowej fazie lotu. Rozmieszczenie systemu THAAD wywołało protesty władz w Pekinie, które argumentują, że radar będący częścią systemu THAAD obejmuje swoim zasięgiem terytorium Chin i tym samym zmniejsza możliwości chińskiej obrony przeciwrakietowej.