Titijew opuścił kolonię karną typu otwartego w mieście Argun; po wyjściu powitali go krewni i współpracownicy. "Ojub powiedział, że czuje się dobrze. W odpowiedzi na pytanie, czy będzie nadal zajmował się obroną praw człowieka, powiedział, że nie przerywał działalności" - poinformował przedstawiciel Memoriału Oleg Orłow. 18 marca br. sąd w Czeczenii skazał Titijewa na cztery lata kolonii karnej typu otwartego za posiadanie narkotyków, które - jak twierdził działacz - zostały mu podrzucone. Titijew został zatrzymany 9 stycznia 2018 roku i 15 miesięcy, które spędził w areszcie śledczym, zaliczono mu na poczet kary. Prawo do ubiegania się o zwolnienie przedterminowe przysługuje po odbyciu jednej trzeciej kary, Titijew odbył dwie trzecie (dzień pobytu w areszcie śledczym uwzględnia się jako półtora dnia odbywania kary). Działacz ubiegał się o przedterminowe zwolnienie bez apelacji od wyroku skazującego, która wydłużyłaby proces zwolnienia o kilka miesięcy. Swoich praw dochodzi przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka, w którym złożył skargę na bezprawne zatrzymanie i postępowanie sądowe umotywowane politycznie. Wątpliwości wokół procesu Proces Titijewa toczył się przed sądem w mieście Szali, mimo apeli o jego przeniesienie poza Czeczenię. Przebieg śledztwa i procesu budził wiele wątpliwości. Titijew i jego obrońcy twierdzili, że 9 stycznia 2018 roku działacz zatrzymany został dwukrotnie, pierwszy raz - bez świadków - przez funkcjonariuszy Grupy Szybkiego Reagowania (GBR). Według Titijewa, gdy odmówił on przyznania się do winy i wskazał, że rewizja bez świadków jest nieważna, policjanci odwieźli go z powrotem i przeprowadzili ponowne zatrzymanie, tym razem angażując świadków. Policja ogłosiła, że w samochodzie Titijewa znaleziono 200 gramów marihuany, co zostało zakwalifikowane jako znaczna ilość narkotyków. Wiele okoliczności zatrzymania budziło podejrzenia: na komisariacie, gdzie przywieziono Titijewa, nie działały kamery wideo, a w miejscowościach, przez które był przewożony, wyłączone były kamery monitoringu. Podczas procesu policja zaprzeczała istnieniu w Czeczenii GBR, mimo że adwokaci powoływali się na zdjęcia funkcjonariuszy opublikowane w internecie. Jako świadkowie oskarżenia zeznawali wszyscy policjanci z komisariatu, zapewniając, że nie widzieli Titijewa przywiezionego rankiem 9 stycznia 2018 roku - wtedy, gdy miał być zatrzymany po raz pierwszy. Titijewa obciążał zeznaniami świadek, który sam wcześniej sądzony był za narkotyki. Titijew mówił o tajnych czeczeńskich więzieniach Sprawę karną wobec swego działacza Memoriał wiązał z działalnością Titijewa, prowadzoną w znacznym stopniu bez rozgłosu. Obrońca Piotr Zaikin uważał, że sprawa karna była następstwem udziału Titijewa w konferencji w Pradze pod koniec 2018 roku, gdzie mówił on o tajnych więzieniach w Czeczenii. Według prawnika władze republiki wykorzystują takie więzienia do bezprawnego przetrzymywania swych krytyków. Oskarżenia o posiadanie narkotyków "to łatwy i skuteczny sposób wykluczenia z życia społecznego" - mówił niedawno Orłow dziennikowi "Kommiersant". W tego rodzaju sprawach karnych przeciw zatrzymanemu zeznają policjanci i sąd przychyla się do ich zeznań. Analogicznym przypadkiem, jak się ocenia, była niedawna sprawa dziennikarza śledczego Iwana Gołunowa, który pod naciskiem opinii publicznej został uwolniony. Incydenty wymierzone w Memoriał W obronie Titijewa wypowiedziało się wielu obrońców praw człowieka w Rosji i za granicą oraz instytucje Unii Europejskiej. Zgodę sądu 10 czerwca br. na przedterminowe zwolnienie Titijewa uznano za sposób naprawienia skutków budzącego wątpliwości procesu. Po zatrzymaniu Titijewa w republikach na rosyjskim Kaukazie Północnym doszło do incydentów wymierzonych w Memoriał. Biuro organizacji w Inguszetii zostało podpalone przez nieznanych sprawców; w Dagestanie podpalono samochód pracowników Memoriału. Przywódca Czeczenii Ramzan Kadyrow zapowiadał, że po zakończeniu procesu Titijewa osoby "nazywające się obrońcami praw człowieka" nie będą wpuszczane na terytorium republiki. Titijew stanął na czele czeczeńskiego Memoriału w 2009 roku, po uprowadzeniu i zabiciu jego poprzedniczki Natalii Estemirowej. Estemirową uprowadzono w 15 lipca 2009 w Czeczenii w okolicach jej domu w Groznym. Tego samego dnia po południu ciało aktywistki ze śladami postrzałowymi znaleziono w Inguszetii - republice sąsiadującej z Czeczenią. Estemirowa była jedną z głównych współpracownic Memoriału na Kaukazie. Władze Czeczenii niejednokrotnie krytykowały jej działania, które polegały na zbieraniu dokumentacji porwań, torturowania i zabójstw w Czeczenii od początku drugiej wojny w tej republice w roku 1999. Z Moskwy Anna Wróbel