"Trzeba to jasno powiedzieć: wiele miejsc Europy stało się mniej bezpiecznych dla Żydów. W rozmowach z przedstawicielami Żydów w poprzednich latach dowiedziałem się, że coraz więcej Żydów chce opuścić Europę. Nie wolno nam do tego dopuścić" - zaapelował Kurz w wywiadzie dla ukazującego się w niedzielę magazynowego wydania tabloidu "Bild". Były i najprawdopodobniej przyszły szef austriackiego rządu odpowiadał na pytanie dotyczące środowego zamachu w niemieckim mieście Halle, gdzie 27-letni neonazista Stephan Balliet próbował wedrzeć się do synagogi i zabił dwie osoby. Kurz uważa, że potrzebne są zdecydowane działania przeciwko neonazistom, ale także przeciwko zaimportowanemu antysemityzmowi, który reprezentują islamiści. "Nie ma znaczenia skąd wychodzi zagrożenie: z prawa, lewa, czy ze strony islamizmu. Nie jesteśmy ślepi na żadne oko" - zapewnił lider Austriackiej Partii Ludowej (OeVP). Pytany, czy słusznie oskarża się niemiecką prawicowo-populistyczną partię Alternatywa dla Niemiec (AfD) o tworzenie atmosfery, która sprzyja wzrostowi nastrojów antysemickich, Kurz odparł: "Należy zachować ostrożność przy przypisywaniu winy. Główną odpowiedzialność ponosi oczywiście sprawca. Ale polityka musi faktycznie zapobiegać powstawaniu ruchów ekstremistycznych. Za myślami i słowami podążają czyny". Mówiąc o polityce migracyjnej, 33-letni austriacki polityk odciął się od działań podejmowanych przez ministra spraw wewnętrznych RFN Horsta Seehofera, który zobowiązał się do przyjmowania przez Niemcy 25 proc. migrantów przybywających do Włoch na statkach organizacji humanitarnych. "Stanowisko Austrii jest jednoznaczne: uchodźcy z Morza Śródziemnego muszą być odstawiani z powrotem do krajów pochodzenia, bądź krajów tranzytowych" - podkreślił Kurz. "Wciąż nalegam na utworzenie europejskiej straży granicznej, żebyśmy byli gotowi, gdyby znów nadeszła fala uchodźców. To, czy przyjdzie, zależy jednak od naszego zachowania: jeśli EU będzie pomagać na miejscu i jednocześnie nie akceptować nielegalnej imigracji, to kryzys (migracyjny) się nie powtórzy" - przekonywał. Z Berlina Artur Ciechanowicz