Schroeder uważa, że to, kiedy nowy kraj wejdzie do Unii, będzie zależało od jego przygotowania. Na rozpoczynającym się dzisiaj szczycie w Nicei nie padną jednak żadne daty co do przyjęcia Polski do Unii. Spotkanie podsumowuje francuską prezydencję w Piętnastce. O to, czy możemy być zadowoleni z przewodnictwa Francji, zapytaliśmy szefa sejmowej komisji spraw zagranicznych, Czesława Bieleckiego, który powiedział: "Nie, nie możemy być zadowoleni, a przede wszystkim nie możemy być zadowoleni z tego, że społeczeństwo, które najbardziej opowiada się przeciwko poszerzeniu UE, to jest społeczeństwo francuskie". Po Francji Unią będzie kierowała Szwecja. A czy to z kolei dobrze dla Polski? - Na Szwecję można liczyć, bo we wszystkich kwestiach poszerzenia NATO i poszerzenia UE, Szwedzi i Skandynawowie w ogóle są znacznie bardziej otwarci - przyznał Bielecki. Być może więc nowy rok przyniesie przyspieszenie polskiej drogi do Unii. Czy jednak rzeczywiście tak nam się śpieszy, czy faktycznie, jak mówi komisarz Unii Guenter Verheugen, fiasko Nicei może mieć "poważne konsekwencje psychologiczne" w krajach kandydujących? O to pytał mieszkańców Lublina reporter RMF FM Cezary Potapczuk: Jak wyglądać będzie więc podział wpływów we wspomnianej przez Schroedera Unii Europejskiej w najbliższych latach? Odpowiedź na to pytanie zapewne przyniesie ten szczyt. Dla Polski i innych państw starających się o przyjęcie do Unii, najważniejszą sprawą będzie przyjęcie kalendarza reform Piętnastki. Już od wczoraj w Nicei słychać protesty związkowców i przeciwników globalizacji. Witający unijnych przywódców związkowcy z ponad 30 krajów Europy domagali się przede wszystkim Europy bardziej socjalnej. Na dzisiejszym szczycie rozegra się prawdziwa walka o wpływy. Reforma unijnych instytucji, która ma umożliwić poszerzenie Unii, dlatego jest tak drażliwa, bo wiąże się z koniecznością rezygnacji z części narodowych interesów na rzecz Wspólnoty. Każdy będzie jednak walczył, by stracić jak najmniej. Brytyjczycy nie chcą zrezygnować z możliwości wetowania decyzji w sprawach socjalnych, Niemcy chcą mieć większy wpływ na decyzje Unii, bo są najludniejszym krajem. A małe państwa takie jak Belgia upierać się będą, że chcą mieć jednego przedstawiciela w Komisji Europejskiej. Kompromis będzie trudno osiągnąć, dlatego zanosi się na długą debatę a nawet nocny maraton.