Oprócz przywódców siedmiu najbardziej rozwiniętych państw świata oraz Rosji przybędą tam także, prezydenci Brazylii, Chin, Meksyku, RPA i Egiptu oraz premierzy Indii, Holandii, Turcji i Hiszpanii. Będą także prezydenci Algierii, Nigerii, Senegalu i liderzy Unii Afrykańskiej. W zgodnej opinii komentatorów takiego szczytu szefów państw i rządów nigdy nie było. Na znak solidarności z ludnością Abruzji, dotkniętą katastrofalnym trzęsieniem ziemi, premier Włoch Silnio Berlusconi postanowił zorganizować go właśnie w L'Aquili. Lecz trzy miesiące po tragicznych wstrząsach, w których zginęło prawie 300 osób, w mieście tym nadal codziennie drży ziemia. Tym samym przebieg szczytu stoi pod znakiem zapytania, ponieważ istnieją obawy przed możliwym silnym wstrząsem sejsmicznym. Władze Włoch oraz Obrona Cywilna zapewniają, że miejsce obrad - koszary Gwardii Finansowej - jest odporne na wstrząsy niczym najsilniejsza forteca i na pewno wytrzyma ewentualne trzęsienie ziemi. Jednak mimo tych zapewnień, według informacji prasowych rząd wraz z Obroną Cywilną opracował plan awaryjny na taki wypadek. Przewiduje on natychmiastową ewakuację światowych przywódców z miasta czekającymi w gotowości helikopterami. Wszystko wskazuje na to, że wbrew wcześniejszym doniesieniom nie zakłada się obecnie możliwości przeniesienia obrad w inne miejsce, na przykład do Rzymu. Zostaną one w takim przypadku przerwane. Premier Berlusconi nie ukrywa nadziei związanych ze swą decyzją o przeniesieniu szczytu z włoskiej wyspy Maddalena do L'Aquili. Jak oświadczył, w tak wyjątkowym miejscu szczyt będzie miał zagwarantowany spokój i bezpieczeństwo, bo - stwierdził - anarchiści i wandale nie będą mieli cywilnej odwagi przyjechać, by siać zniszczenie w mieście leżącym w ruinach. W L'Aquili, a także w Rzymie, dokąd będą przybywać, nad bezpieczeństwem polityków czuwać ma 15 tysięcy policjantów, karabinierów i funkcjonariuszy wszystkich sił porządkowych. W mieście w Abruzji, zauważają komentatorzy, siły te być może będą musiały stawić czoła irytacji i skrajnemu wyczerpaniu tysięcy bezdomnych mieszkańców, koczujących od trzech miesięcy w miasteczkach namiotowych. W wypowiedziach dla mediów ludzie z L'Aquili, zdenerwowani stanem oblężenia w związku ze szczytem, pytają: kogo w razie trzęsienia ziemi będzie się ratować w pierwszej kolejności, prezydentów czy nas? Włoski rząd z irytacją reaguje na komentarze zagranicznej prasy, która szczyt w L'Aquili nazywa "logistycznym koszmarem" i "najbardziej chaotycznym w historii". Zapewnia, że wszystko przebiegnie w jak największym porządku. Sam Berlusconi zaś dumny jest z tego, że obradom G8 przewodniczyć będzie już po raz trzeci. Jak zauważył w niedawnym wywiadzie dla dziennika "La Stampa" przy jego stażu i doświadczeniu inni uczestnicy obrad to "dzieci". Sylwia Wysocka