"Obecna sytuacja wymaga, byśmy potwierdzili na najwyższym poziomie nasze przywiązanie do wyzwań, jakie stawia przed nami kryzys, działając razem, w skoordynowany sposób" - napisał w liście zapraszającym na szczyt premier Czech, kierujących w tym półroczu UE, Mirek Topolanek. Kryzys - jakie kroki podejmie Unia? Jak podkreślił, w niedzielę przywódcy mają przedyskutować "kolejne kroki do podjęcia przez UE w odpowiedzi na kryzys". Wśród tematów do dyskusji wymienił wzmocnienie systemu bankowego w celu wznowienia akcji kredytowej oraz zwiększenie jego nadzoru i regulacji; wsparcie dla przemysłu, w tym samochodowego, z podkreśleniem "żywotnej roli, jaką odgrywa wspólny rynek w czynieniu europejskiej gospodarki bardziej odporną" oraz stymulację zatrudnienia i ochronę miejsc pracy. Wymieniając wyzwania stojące przed UE, Topolanek położył w liście akcent na to, by działania podejmowane przez konkretne kraje np. w celu wsparcia sektora bankowego czy samochodowego, nie prowadziły do negatywnych efektów gdzie indziej w UE. Chce też, by szczyt potwierdził, że kraje, które teraz dokonują wydatków w celu pobudzania gospodarki, "jak najszybciej" powróciły w okresie średnioterminowym do dyscypliny budżetowej. To nie niespodzianka. Już zapowiadając szczyt czeskie przewodnictwo zadeklarowało, że jego celem będzie powiedzenie "nie" protekcjonizmowi. Największe zagrożenie - protekcjonizm - Przewodnictwo jest zdania, że największym zagrożeniem w chwili obecnej jest ryzyko protekcjonizmu - powiedział minister finansów Czech Miroslav Kalousek 10 lutego w Brukseli. Sam Topolanek przyznał, że "impulsem (zwołania szczytu) były wybiórcze i protekcjonistyczne kroki oraz oświadczenia m.in. prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego", w tym przeciwko delokalizacjom. Chodziło o telewizyjne wystąpienie Sarkozy'ego, że rząd Francji skłonny jest zmniejszyć obciążenia podatkowe dla rodzimych producentów aut, ale "nie po to, by dowiedzieć się, że kolejna fabryka przenosi się do Czech czy gdzie indziej". Dlatego wielce prawdopodobne jest, że temat powróci na szczycie w niedzielę. Jak dotąd - ku złośliwym uwagom francuskich dyplomatów - Czesi nie przygotowali żadnego dokumentu na szczyt. - Najgorsze będzie, jak szczyt obróci się w spór o redakcję kilku zdań o wspólnym rynku... - przyznał unijny dyplomata.