- Liczymy, że do szczytu Rosja wycofa się z Poti i Senaki i nie trzeba będzie mówić o sankcjach (wobec Rosji) - powiedział francuski dyplomata. Jak dodał, tematem szczytu będzie też "plan pomocy dla Gruzji", w tym "opracowanie międzynarodowego mechanizmu, opartego na OBWE", umożliwiającego wysłanie do Gruzji międzynarodowych obserwatorów z udziałem UE, którzy zastąpiliby patrole rosyjskie. Jednodniowy szczyt przywódców państw i szefów rządów "27" rozpocznie się najpewniej o godzinie 15.00. Poprzedzi go spotkanie przygotowawcze ambasadorów państw członkowskich przy UE (tzw. COREPER) w czwartek. W niedzielę w Paryżu w oficjalnym komunikacie Pałacu Elizejskiego podano, że prezydent Francji Nicolas Sarkozy na wniosek wielu krajów członkowskich zdecydował o zwołaniu szczytu, by przedyskutować "przyszłość relacji UE z Rosją" i "pomoc dla Gruzji". Jeżeli chodzi o przyszłość relacji Unii z Rosją, to Francja chce podczas szczytu wypracować jak najbardziej spójne, wspólne stanowisko "27" - powiedział francuski dyplomata. - Dotychczas słyszeliśmy różne głosy. Chcemy je ze sobą skonfrontować i przyjąć wspólne, zdecydowane stanowisko wobec Rosji - tłumaczył. Jak napisał w poniedziałek dziennik "Le Figaro", powołując się na źródła w Pałacu Elizejskim, "Polska i jej sąsiedzi z Europy Wschodniej są za zajęciem twardego stanowiska wobec Rosji, która po raz pierwszy od zakończenia zimnej wojny wysłała czołgi do jednego ze swych sąsiadów, pod przykrywką operacji pokojowej. Stara Europa, zwłaszcza Francja, Niemcy, Hiszpania i Włochy, skłania się ku pozycji bardziej wyważonej - łączącej twarde stanowisko z dialogiem". - Spalenie mostów (w kontaktach z Rosją) to ryzyko skazania się na szantaż energetyczny, którego Europa Wschodnia, tak bardzo uzależniona energetycznie od Rosji, byłaby pierwszą ofiarą - tłumaczy, za źródłami z pałacu prezydenckiego "Le Figaro". Mało prawdopodobne jest więc, by już na szczycie w poniedziałek "27" zdecydowała się na zamrożenie dopiero co rozpoczętych negocjacji o nowym porozumieniu o współpracy i partnerstwie, o co apelowała w środę w Brukseli szefowa gruzińskiej dyplomacji. "27" wybierze raczej ostry ton, a radykalne ruchy pozostawi sobie na później, choćby w perspektywie listopadowego szczytu UE-Moskwa, gdyby Moskwa dalej lekceważyła apele Zachodu o wycofanie się z Gruzji. "Nie mówimy o sankcjach" - przyznał zresztą sam szef francuskiej dyplomacji Bernard Kouchner podczas wizyty w Bejrucie w poniedziałek. Jak dodał, na szczycie "trzeba będzie dokonać bilansu wycofania wojsk rosyjskich z Gruzji" i "zająć się sprawą w sposób polityczny".