W środę szczyt UE miał wyłonić przynajmniej nowego szefa unijnej dyplomacji, a także spróbować wybrać nowego przewodniczącego Rady Europejskiej oraz szefa eurogrupy. To się jednak nie udało. - W ostatnich tygodniach konsultowałem się z wszystkimi członkami Rady Europejskiej. Doszedłem do wniosku, że nie jesteśmy jeszcze punkcie, w którym możemy znaleźć jednogłośne rozwiązanie w sprawie pełnego pakietu nominacji - powiedział Van Rompuy na konferencji prasowej po szczycie. - Będziemy kontynuować konsultacje, Rada Europejska podejmie decyzje w sprawie całego pakietu na naszym następnym spotkaniu 30 sierpnia - dodał. - Osiągnięcie porozumienia w sprawie tak ważnej, jak obsada tak ważnych stanowisk, wymaga czasu. Jestem pewien, że 30 sierpnia uda się podjąć decyzje w tej sprawie - powiedział. Według niektórych dyplomatów, jednym z powodów fiaska szczytu był sprzeciw kilku państw Europy Środkowej i Wschodniej wobec nominacji włoskiej minister spraw zagranicznych Federiki Mogherini na szefową unijnej dyplomacji. Przeciwnicy włoskiej kandydatki zarzucają jej brak doświadczenia w dyplomacji i miękki stosunek do Rosji. Wschodnioeuropejskie kraje UE miały domagać się też uwzględnienia ich regionu przy podziale stanowisk. Niemiecka kanclerz Angela Merkel oceniła, że taka interpretacja sytuacji jest zbyt uproszczona. Według niej, postanowiono powiązać decyzje o obsadzeniu najwyższych stanowisk w UE z decyzjami państw członkowskich dotyczącymi składu nowej Komisji Europejskiej. - Do końca lipca państwa mają zaproponować swoich kandydatów do Komisji Europejskiej (...) i potem w świetle tych decyzji będzie można zaproponować nominację na stanowisko wysokiego przedstawiciela ds. zagranicznych i przewodniczącego Rady Europejskiej. Mamy nadzieję, że wówczas szybko przyjmiemy propozycję szefa Komisji o podziale tek w jego zespole - powiedziała Merkel. We wrześniu nowa KE ma zostać poddana pod głosowanie Parlamentu Europejskiego. Według Merkel, najwyższych stanowisk nie mogą między siebie podzielić tylko dwie największe partie w europarlamencie, czyli chadecy i socjaliści. Funkcja szefa Rady Europejskiej może przypaść osobie, związanej z inną siłą polityczną, np. liberałami czy też bezpartyjną. - Nie musimy kierować się przynależnością partyjną, ale wybrać osobę, która najlepiej będzie potrafiła pogodzić przywódców 28 państw - powiedziała. Dodała, że zgodzono się już z "pewną logiką", iż szefem KE jest chadek (Jean-Claude Juncker), zaś szefem dyplomacji UE - "socjalistka", chociaż - jak zastrzegła - nie podjęto jeszcze decyzji co do osoby. Mogherini uchodziła za faworytkę na stanowisko szefa dyplomacji UE. Wśród kandydatów wymieniano też polskiego ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego i komisarz ds. współpracy międzynarodowej Bułgarkę Kristalinę Georgiewą. Z kolei na objęcie funkcji szefa Rady Europejskiej szanse ma duńska premier z obozu socjalistów Helle Thorning-Schmidt, ale także b. premier Estonii, liberał Andrus Ansip oraz b. premier Łotwy chadek Valdis Dombrovskis. Od kilku dni krążyły pogłoski o możliwej kandydaturze premiera Donalda Tuska na szefa Rady Europejskiej. Według doniesień prasowych, miałaby go do tego namawiać Angela Merkel. Sam Tusk miał powtórzyć, że nie jest zainteresowany stanowiskiem szefa Rady Europejskiej. Skoro teraz Merkel mówi, że tej funkcji wcale nie musi objąć chadek, ale może to być liberał lub niezwiązany z żadną partią polityk, to oznaczałoby, że Polska nie dostanie eksponowanego stanowiska.