"Corriere della Sera" relacjonuje, że przybycie ministra Zarifa w niedzielę było nieoczekiwanym "zwrotem akcji" i "zrewolucjonizowało program" dnia na szczycie. "Przyjazd przeciwnika, odgrywającego pierwszoplanową rolę w trwającym kryzysie, nie ma precedensu w historii G7 i stanowi bez wątpienia sukces dyplomatyczny Francji, która od tygodni intensyfikuje wysiłki na rzecz tego, by uniknąć militarnej konfrontacji z Iranem" - stwierdza największa włoska gazeta. Odnotowuje zarazem, że Zarif nie spotkał się w czasie swego pobytu z żadnym przedstawicielem amerykańskiej administracji. "Można odnieść wrażenie, że Macron i Trump pogodzili się ze swymi rolami dobrego i złego policjanta wobec Iranu. USA nie zrezygnują ze swych autonomicznych inicjatyw i sankcji gospodarczych przeciwko reżimowi ajatollahów, ale i nie sprzeciwiają się temu, że Francja wypróbowuje drogę negocjacji" - podsumowuje mediolański dziennik. Więcej niespodzianek, niż się spodziewano W ocenie "Corriere della Sera" szczyt w Biarritz przyniósł "więcej niespodzianek, niż się spodziewano". Wśród nich wymienia także zgodę przywódców w sprawie kryzysu związanego z pożarami w Amazonii oraz przedstawioną przez Trumpa zapowiedź "bezprecedensowego porozumienia handlowego" z Wielką Brytanią i jej premierem Borisem Johnsonem, którego prezydent USA nazwał "fantastycznym" człowiekiem. "La Stampa" zauważa, że przed obradami w Biarritz "wszyscy obawiali się nieprzewidywalności" Trumpa. "Ale koniec końców prawdziwy zwrot akcji w teatralnym stylu zafundował francuski gospodarz Macron, zapraszając irańskiego ministra" - pisze. Jak zaznacza, by nie dopuścić do "frontalnej konfrontacji" z Białym Domem, Pałac Elizejski wyjaśnił, że szef dyplomacji Iranu nie przybył, by wziąć udział w szczycie, ale by kontynuować rozmowy z francuskim ministrem spraw zagranicznych Jean-Yves'em Le Drianem, rozpoczęte w piątek w Paryżu. "Ale jasne jest to, że Francja stara się przeforsować albo przynajmniej prowadzić mediacje w sprawie rozwiązania rosnących napięć między Republiką Islamską a Stanami Zjednoczonymi" - dodaje turyński dziennik. Zaznacza, że początkowo Amerykanie byli "wściekli" z powodu tej niespodzianki. Biały Dom początkowo podał, że Trump nie był wcześniej poinformowany o przyjeździe Zarifa i że było to "zaskoczeniem". Sam prezydent z kolei powiedział w poniedziałek, że wiedział o tym i to zaakceptował. "La Stampa" wyraża ocenę, że gdyby Macron zdołał przekonać Irańczyków do wznowienia rozmów na temat porozumienia nuklearnego, byłoby to również przysługą dla Trumpa. Ale - jak zaznacza dziennik - jeśli przywódca Francji rzuci mu wyzwanie, zawierając specjalną umowę z Teheranem, którą rozważają kraje europejskie, by "ominąć sankcje USA", mogłoby dojść do trudnego do naprawienia "pęknięcia" w relacjach z Waszyngtonem.