Remigiusz Półtorak, Interia: Włochy przodują w liczbie szczepień w Unii Europejskiej. Rzeczywiście jest tak dobrze? Prof. Massimo Galli: - Nie do końca. Nie jesteśmy całkowicie zadowoleni. Na razie to tylko część tego, co było w planie. Są też opóźnienia. Dane z początku tygodnia wskazują jednak, że podano już prawie półtora miliona dawek. Ostatnie ograniczenia w dostawach Pfizera to dla was duży problem? - Duży. Tak samo jak dla wszystkich innych krajów. Pamiętajmy, że jeśli do opóźnień w szczepieniach dodamy nowe warianty oraz porę roku, to okaże się, że wirus jest obecny także w strefach zamkniętych. Ryzyko, że się będzie ciągle rozchodził, cały czas istnieje. Czytaj też: Kulisy unijnej umowy z producentami szczepionek - Im więcej czasu będziemy musieli poświęcić na zaszczepienie społeczeństwa, tym większe zagrożenie pojawienia się nowych wariantów. Nie wolno też straszyć ludzi. Sytuacja nie jest tragiczna, ale każdy powinien czuć się odpowiedzialny. Dziennik "Corriere della Sera" ujawnił właśnie, że koncern Pfizer bardzo dobrze zabezpieczył się w kontraktach z Unią Europejską na dostawy szczepionek i w takiej sytuacji jak obecnie, z ograniczeniem dostaw, nie ponosi automatycznych kar. - Jeśli tak rzeczywiście było, to nie jest dobra informacja z punktu widzenia Unii, ale też oczywiście krajów, które są tym zainteresowane. Nie znam jednak szczegółów, więc trudno mi się wypowiadać na ten temat. To inaczej. Premier Włoch Giuseppe Conte, tuż przed dymisją, zapowiedział pozew przeciwko Pfizerowi. To dobra droga? - Skoro premier tak ogłosił, pewnie miał do tego prawo. Ja zwracam uwagę na co innego. Teraz absolutnie kluczowe jest zaszczepienie jak największej liczby populacji, nie możemy się więc koncentrować na ewentualnych postępowaniach sądowych, z pewnością długich, bo w ten sposób nie pójdziemy do przodu. A dobrze się stało, że Komisja Europejska podjęła decyzję o wspólnych zakupach szczepionek dla wszystkich państw unijnych i ich dystrybucji w jednym czasie? - Myślę, że bardzo dobrze. Uniknęliśmy w ten sposób niezdrowego wyścigu po szczepionkę. Każdy kraj mógł mieć do niej dostęp, zgodnie z ustalonymi regułami. Teraz trzeba wyjaśnić i rozwiązać problemy, które pojawiły się przy dostawach. Co jest dzisiaj najważniejsze? - Nie tylko taka organizacja masowych szczepień, żeby podać dawki jak największej liczbie ludzi, we wszystkich krajach, ale również przeprowadzenie tego w szybkim czasie. Tylko to może nam pozwolić na opanowanie epidemii. Chodzi też o to, żeby nie ułatwiać pojawiania się kolejnych mutacji wirusa. Więc im szybciej będziemy działać, tym szanse są większe. Ale uwaga, ciągle trzeba zachowywać daleko idącą ostrożność i przestrzegać podstawowych zasad. Wariant brytyjski nie jest we Włoszech aż taki groźny? - Dzisiaj sytuacja wygląda tak, że poziom zakażeń jest w miarę ustabilizowany. Na pewno pod tym względem jest lepiej niż w sąsiedniej Francji, nie mówiąc już o Wielkiej Brytanii. Daleki jestem jednak od tego, żeby się cieszyć. Tej walki jeszcze nie wygraliśmy. Czytaj też: "To niedopuszczalne, że rząd nie wykupuje szczepionki" Rozmawialiśmy wiosną ubiegłego roku, tuż po wybuchu epidemii, kiedy obrazy dochodzące z Lombardii, wyjątkowo dotkniętej koronawirusem, były dramatyczne. Co się dzisiaj zmieniło? - Wtedy w ogóle nie wiedzieliśmy, z czym mamy do czynienia. Zakażonych przybywało w szybkim tempie, ofiar tak samo. Dla wszystkich to był szok. Dzisiaj jest inaczej. Wiemy, jak walczyć z koronawirusem, mamy do tego broń, tylko trzeba jej dobrze i jak najszybciej użyć. Myśli pan, że długo jeszcze trzeba będzie stosować poważne obostrzenia? One w wielu punktach się pokrywają we Włoszech czy w Polsce. Ale ludzie są już zmęczeni. Coraz częściej je łamią. - Problem polega na tym, że tak naprawdę nie mamy innego wyjścia. Restrykcje powinny być utrzymane do czasu, aż nie powstrzymamy epidemii i nie będziemy jej w pełni kontrolować. Dzisiaj jesteśmy cały czas w zawieszeniu, przynajmniej we Włoszech. A z tego, co widzę, w innych krajach - choćby we Francji w Wielkiej Brytanii - sytuacja jest jeszcze trudniejsza. Jeśli więc chcemy uniknąć trzeciej fali koronawirusa, utrzymanie ograniczeń jest konieczne. Też chciałbym, aby wszystko było znowu otwarte, ale jako wirusolog wiem, że dzisiaj nie można sobie na to pozwolić. Trzeba za to przyspieszyć szczepienia.