- To ewidentnie zła wiadomość, bo wolelibyśmy, żeby szczątki te pochodziły z samolotu, o którym mamy informację - powiedział Bussereau w radiu RTL. Teraz "trzeba kontynuować poszukiwania, a naszym głównym celem jest zdobycie tzw. czarnych skrzynek, czyli rejestratorów danych. Czas pracuje przeciwko nam (...) Trzeba zrobić wszystko, żeby odzyskać rejestratory lotów, a więc z pewnością poszerzyć obszar poszukiwań" - ocenił. Brazylijski rzecznik wojskowy poinformował w nocy z czwartku na piątek, że szczątki wydobyte z oceanu nie należą do zaginionego Airbusa. - Do tej pory nie odnaleziono żadnej części samolotu - oświadczył dyrektor departamentu kontroli brazylijskiej przestrzeni powietrznej, generał Ramon Borges Cardoso. Z morza wyłowiono jedynie drewnianą paletę towarową. Generał podkreślił, że na pokładzie zaginionej maszyny nie było drewnianych palet. - Z każdą mijającą chwilą możliwości znalezienia ciał maleją - dodał Cardoso. - Początkowo koncentrowaliśmy się na szukaniu ciał i rozbitków, ale teraz zależy nam na szczątkach, które pomogą w śledztwie - dodał. Wcześniej Cardoso mówił, że marynarka znalazła fragment luku bagażowego Airbusa A330, który w nocy z niedzieli na poniedziałek zaginął nad Atlantykiem lecąc z 228 osobami na pokładzie z Rio de Janeiro do Paryża. Eksperci są zaskoczeni nagłą katastrofą nowoczesnego samolotu, prowadzonego przez trzech doświadczonych pilotów. Ustalenie tego, co zaszło, może być bardzo trudne, ponieważ czarne skrzynki najprawdopodobniej spoczywają na dnie oceanu. Samolot w odstępie czterech minut wysłał w eter serię automatycznych sygnałów, wskazujących na usterkę i ostry lot w dół - napisał na swych stronach internetowych specjalistyczny magazyn poświęcony lotnictwu "Aviation Herald". Magazyn cytował źródła w liniach Air France. Sygnały zaczęły napływać w poniedziałek o godzinie 4.10 czasu polskiego, wskazując na wyłączenie układu automatycznego sterowania, i zakończyły się o godzinie 4.14 ostrzeżeniem, że samolot "wertykalnie" nabiera prędkości. Hiszpański dziennik "El Mundo" pisał, że pilot lotu transatlantyckiego zgłosił, iż widział błysk białego światła w czasie przypuszczalnej katastrofy samolotu Air France. - Nagle zobaczyliśmy z daleka silny, intensywny błysk białego światła, który poleciał w dół po trajektorii pionowej i zniknął w ciągu sześciu sekund - mówił pilot linii Air Comet, lecący z Limy do Madrytu. Linie Air France poinformowały, że nie ma żadnej nadziei, by ktokolwiek ocalał z katastrofy. W poszukiwaniach szczątków maszyny na obszarze 6 tys. kilometrów kwadratowych uczestniczyło w czwartek prawie 150 osób.