Jak poinformowała stacja Fox News płonące fragmenty rakiety, które weszły w ziemską atmosferę, zauważono m. in. w Jordanii, Omanie i Arabii Saudyjskiej. Administrator amerykańskiej Narodowej Agencji Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej (NASA) Bill Nelson podkreślił w niedzielę, że Chiny nie spełniają standardów dotyczących ich "kosmicznych śmieci". Jak dodał wszystkie kraje aktywne w przestrzeni kosmicznej muszą zachować jawność w swych procedurach dotyczących powracania ich obiektów z kosmosu, aby zminimalizować niebezpieczeństwo grożące ludziom i ich mieniu. - Jest absolutnie nieodzowne, aby Chiny i inne kraje oraz podmioty komercyjne działały odpowiedzialnie i przejrzyście w przestrzeni kosmicznej, aby zapewnić bezpieczeństwo, stabilność, i długoterminową trwałość działań w przestrzeni kosmicznej - przestrzegał Nelson. Krążył wokół Ziemi i spadł na nią bez kontroli Oficjalna chińska agencja informacyjna Xinhua podała, że ponowne wejście w atmosferę nastąpiło w niedzielę o godzinie 10:24 czasu pekińskiego (04:24 czasu polskiego). "Zdecydowana większość fragmentów (rakiety) spaliła się po wejściu w atmosferę" - głosi raport. Ważący od 17 do 22 ton i liczący około 30 metrów obiekt był głównym członem rakiety Długi Marsz 5B, która została wystrzelona z chińskiego kosmodromu 29 kwietnia by wynieść na orbitę jeden z kluczowych modułów przyszłej chińskiej stacji kosmicznej Tiangong (Niebiański Pałac). Zazwyczaj pierwszy człon rakiety odłącza się niedługo po starcie i od razu spada do oceanu. W przypadku Długiego Marszu 5B ta część odłączyła się od reszty pojazdu już po wyniesieniu go na okołoziemską orbitę, przez co ten element rakiety jeszcze przez kilka dni krążył wokół Ziemi, wytracając prędkość i dopiero w niedzielę w niekontrolowany sposób na nią wróci. Główny człon rakiety jest jednym z największych kosmicznych śmieci, które spadły na Ziemię. Chiny planują jeszcze 10 startów aby wynieść na orbitę kolejne elementy stacji Tianong.