Narodowa Rada Syryjska (NRS) jest skłóconym wewnętrznie, zdominowanym przez islamistów przedstawicielstwem syryjskiej opozycji na emigracji - pisze komentator "SZ". Podkreśla, że gremium to jest "za bardzo zajęte wewnętrzną walką oraz realizacją własnych ambicji, aby mogło zapewnić powstańcom skuteczne wsparcie". Zdaniem komentatora niedawna zmiana na stanowisku przewodniczącego NRS będzie miała niewielki wpływ na sytuację w kraju. Sieda, jako Kurd, będzie miał "ciężkie życie" nie tylko z sunnickimi przeciwnikami prezydenta Baszara el-Asada, lecz także z syryjskimi Kurdami. Tereny kurdyjskie kontrolowane są przez Partię Pracujących Kurdystanu (PKK), która jest "na służbie Asada". Gdyby także na tych terenach doszło do wybuchu powstania przeciwko władzom w Damaszku, nie można byłoby wykluczyć bratobójczych walk między Kurdami - ostrzega "SZ". Emigracja traci wpływ Syryjskie organizacje działające na emigracji tracą zdaniem niemieckiego komentatora wpływ na przebieg wydarzeń w Syrii. Wolna Armia Syryjska twierdzi, że dowodzi z terenu Turcji powstańcami w Syrii. W rzeczywistości oddziały te działają na własną rękę, mają własnych religijnych przywódców i własne więzienia - czytamy w komentarzu. Nawet szwadrony śmierci Asada, osławione milicje Szabiha, działają w coraz większym stopniu samodzielnie. "Uzbrojeni mężczyźni podporządkowani wyłącznie własnemu przywódcy" stanowią ogromne zagrożenie dla społeczeństwa. Sytuacja w Libii dowodzi, że cierpienia ludności cywilnej nie kończą się wraz z przerwaniem działań wojennych - czytamy w konkluzji komentarza w "Sueddeutsche Zeitung".