Niemcy chcą zwiększyć swoje wpłaty do budżetu UE, uzależniają jednak pomoc od przestrzegania praworządności i zgody na przyjmowanie uchodźców. Stracić mogą przede wszystkim Polska i Węgry - pisze we wtorek Sueddeutsche Zeitung. Niemiecka gazeta zwraca uwagę na wielką dziurę w przyszłym budżecie spowodowaną wyjściem z Unii jednego z największych płatników - Wielkiej Brytanii, co oznaczać będzie stratę od 10 do 13 mld euro rocznie. Szefowie państw i rządów są w dodatku zdecydowani, by zwiekszyć wydatki na ochronę granic zewnętrznych, walkę z terroryzmem i obronność. "To ciężki cios dla europejskiego mechanizmu redystrybucji środków" - podkreśla autor Alexander Muehlauer zaznaczając, że pierwsza rozmowa o finansach odbędzie się na szczycie UE 23 lutego. Niemcy wpłacą więcej do budżetu UE SZ przypomina, że Berlin sygnalizował już wcześniej gotowość do zwiększenia swojego wkładu do unijnego budżetu nie precyzując jednak, jak wysoka miałaby być ta kwota. Inne kraje, przede wszystkim Szwecja, Dania, Austria i Holandia nastawione są raczej krytycznie do "nowej niemieckiej szczodrości". Niemcy zamierzają przekonać sceptyków, jednak decydenci w Berlinie także zadają sobie pytanie, dlaczego Unia ma wspierać Polskę. "Narodowo-konserwatywny rząd w Warszawie narusza praworządność i odmawia przyjęcia uchodźców" - podkreśla autor. Warunkiem funduszy praworządność Berlin i inne unijne stolice zamierzają uzależnić przyszłe transfery od jasnych warunków - pisze SZ. Przestrzeganie praworządności i solidarność w kwestii rozdziału uchodźców to dwa z czterech warunków przyznania pomocy. Muehlauer wyjaśnia, że chodzi o zobowiązanie do przeprowadzenia konkretnych reform oraz "konwergencja" systemów podatkowych, czego domaga się przede wszystkim Francja. SZ przypomina, że unijna komisarz sprawiedliwości Vera Jourova pracuje nad propozycją dotyczącą uzależnienia funduszy od praworządności, w tym także od istnienia "niezawisłego wymiaru sprawiedliwości". Autor zwraca uwagę, że w kierownictwie KE nie ma jednomyślności w tej kwestii. Przeciwnikiem uzależniania funduszy od praworządności jest szef KE Jean-Claude Juncker. Według SZ rolę mediatora wziął na siebie komisarz do spraw budżetu Guenther Oettinger. Polityk niemieckiej CDU chce powiązać wypłatę pieniędzy z realizacją reform, czego od dawna domaga się kanclerz Angela Merkel. "Kalkulacja Berlina jest prosta: kto się stara, ten dostaje więcej pieniędzy" - czytamy w SZ. Muehlauer zaznacza, że przeforsowanie tej propozycji nie będzie łatwe. Przypomina, że unijne ramy finansowe muszą zostac uchwalone jednomyślnie, a trudno przecież sobie wyobrazić, by Polska poparła propozycję uzależnienia wypłat od praworządności. Kraje będące płatnikami netto rozważają w związku z tym możliwość przegłosowania większością głosów przepisów dotyczących funduszy spójności, co umożliwiłoby ich przyjęcie wbrew Polsce i Węgrom. "Niemcy są zdecydowane, by wszystkie kraje będące odbiorcami funduszy, które odmówiły solidarności w kwestii uchodźców, odczuły teraz skutki (swoich decyzji)" - podkreśla dziennikarz SZ. Jacek Lepiarz, Berlin/Redakcja Polska Deutsche Welle