Jak podkreśla autor komentarza Julian Hans, o istnieniu takiej listy wiadomo przecież od września, odkąd na lotnisku w Moskwie zatrzymano niemiecką europosłankę Zielonych Rebekę Harms. Zdaniem autora opublikowanie nazwisk można uznać za postęp, ponieważ do tej pory wszyscy, którzy w jakiś sposób mieli do czynienia z Ukrainą, musieli liczyć się z zakazem wjazdu do Rosji. Drugim powodem, dla którego reakcje w UE można uznać za naiwne, jest jego zdaniem znana od czasów ZSRR tradycja dyplomatyczna w relacjach między Zachodem a Moskwą, charakteryzująca się zasadą "cios za cios". "Gdyby moskiewskie MSZ właśnie teraz zrezygnowało z tej praktyki, należałoby to uznać za cud" - czytamy w "SZ". Zdaniem komentatora unijna decyzja o zakazie wjazdu dla Rosjan, którzy wywołali wojnę, była "jak najbardziej logiczna". Należało oczekiwać, że Moskwa odpowie własną listą. "Zamiast się tym ekscytować, powinniśmy się przygotować na to, co teraz nastąpi" - pisze Hans. Jak wyjaśnia, od tygodni docierają informacje tym, że Rosja mobilizuje nowe oddziały i ciężką broń dla Donbasu. "To byłby właściwy moment, by na samym początku powiedzieć, jaka będzie cena, którą Rosja będzie musiała zapłacić za nową ofensywę separatystów" - czytamy w "SZ". "Większy sens miałby inteligentny system sankcji" Zamiast polityki "symbolicznej" polegającej na zakazywaniu wjazdu do UE osobom, które często nie miały zamiaru wybierać się do Europy, większy sens miałby "transparentny i inteligentny system sankcji". Komentator proponuje, by ograniczyć import rosyjskiej ropy. Jak tłumaczy, za każdą wioskę i każdy kilometr kwadratowy terenu opanowanego przez separatystów poza granicami wyznaczonymi w Mińsku, import ropy powinien być zmniejszany o ustaloną wcześniej ilość. Jak podkreśla "SZ", wpływy z eksportu ropy są dla Rosji "pięciokrotnie ważniejsze" od wpływów ze sprzedaży gazu ziemnego. W dodatku rosyjską ropę można "stosunkowo prosto" zastąpić ropą kupioną u innych eksporterów. Dzięki temu systemowi Moskwa miałby możliwość sterowania polityką sankcji. "Jeżeli nie dojdzie do ofensywy separatystów, wszystko pozostanie po staremu. Koszt dalszych zdobyczy terytorialnych znany byłby już wcześniej" - pisze dziennikarz "Sueddeutsche Zeitung". Fala krytyki po ujawnieniu listy Z UE napływają głosy krytyki w związku z ujawnieniem rosyjskiej czarnej listy polityków objętych zakazem wjazdu do Rosji. Biuro prasowe szefowej unijnej dyplomacji Federiki Mogherini podkreśliło w sobotę, że uważa rosyjską listę za "całkowicie arbitralną i nieuzasadnioną". Wskazano, że nie ma informacji dotyczących podstawy prawnej, kryteriów i procedury utworzenia tej listy. Rosję skrytykował w sobotę szef niemieckiej dyplomacji Frank-Walter Steinmeier. Rząd Niemiec domaga się od władz w Moskwie wyjaśnień w sprawie czarnej listy oraz oficjalnego ujawnienia znajdujących się na niej nazwisk - poinformowała agencja dpa powołując się na źródło w niemieckim MSZ. Według fińskiej telewizji YLE, która jako pierwsza poinformowała o "rosyjskiej liście zakazu wizowego", przekazanej przedstawicielstwu Unii Europejskiej w Moskwie, jest na niej 89 nazwisk, w tym 18 z Polski - m.in. marszałek Senatu Bogdan Borusewicz i była szefowa MSZ Anna Fotyga.