"Putin ma ogromny wpływ na działania Łukaszenki w polityce zagranicznej, a propaganda w mediach białoruskich i kremlowskich przedstawia sytuację wokół migrantów mniej więcej tak samo"- zaznaczył Jelisiejeu w rozmowie z portalem Nasza Niwa. Ekspert: Łukaszenka szantażuje i Zachód, i Rosję "To zarówno twierdzenia dotyczące odpowiedzialności Zachodu za kryzys migracyjny w związku z jego wcześniejszą agresją w dalekich krajach. A także te dotyczące bezsilności Unii, która nie może poradzić sobie z sytuacją, zaś migrantów traktuje 'po faszystowsku'. Oba kraje mają swoje cele i własne partie w tej grze" - ocenił analityk. Wyjaśnił, że Moskwa chciałaby zwiększyć swoją stałą obecność wojskową na Białorusi, z kolei Łukaszenka chciałby, by była ona tylko czasowa - w celu zastraszania Zachodu. "On jednocześnie szantażuje i Zachód, i Kreml, grożąc, że jest w stanie wbrew ich woli wciągnąć obie strony w wielkie konflikt" - mówił Jelisiejeu. Białoruski polityk chciałby, "aby Zachód i Kreml płaciły za swój spokój i kupili jego przewidywalność". "Dwa lata temu Łukaszenka bawił się w regionalną siłę pokojową i za ten wizerunek otrzymywał bonusy. Teraz próbuje zarabiać jako ten, który niesie wojnę" - powiedział ekspert. Czytaj także: "Granica nie jest linią namalowaną na kartce. Przyrzekaliśmy, że będziemy jej bronić" "Rosja będzie zwiększać swoje wpływy na Białorusi" Z kolei rosyjski analityk Iwan Prieobrażeński jest przekonany, że "Moskwa zna wszystkie szczegóły operacji białoruskich władz w ramach wykorzystania uchodźców jako broni transgranicznej i chętnie korzysta z tego w swoich interesach". "Rosja czekała, aż UE będzie zmuszona poprosić ją, by wystąpiła jako pośrednik w relacjach z Łukaszenką, bo nikogo oprócz Rosji (i być może Chin) ten nie posłucha. Chodzi o rozmowę Putina z Merkel. Jeśli UE zgodzi się na pośrednictwo Putina, ten wystąpi w roli 'siły pokojowej' tak jak Łukaszenka w 2014 r. (po aneksji Krymu i rozpoczęciu konfliktu w Donbasie Łukaszenka zaproponował Mińsk jako miejsce negocjacji w sprawie uregulowania) i będzie mógł wyjść z izolacji" - oświadczył Prieobrażeński. Ekspert mówi o wielkim politycznym targu, w którym Zachód straszy Rosję sankcjami, by zaingerowała i powstrzymała Łukaszenkę. "Z kolei Rosja straszy tym, że w ogóle się wycofa i wtedy nie będzie komu rozmawiać z białoruskimi władzami" - ocenia analityk. Jak dodaje, niezależnie od scenariusza, Rosja będzie zwiększać swoje wpływy na Białorusi.