Pod koniec września Rosja zaangażowała się w bombardowania, a potem także ataki rakietowe na terenie ogarniętej wojną Syrii. Rosyjskie lotnictwo co najmniej raz naruszyło przestrzeń powietrzną Turcji, która jest członkiem NATO. - Jeżeli nie będzie podjęty jakiś efektywny dialog Zachodu z Rosją, to sytuacja się po prostu wymknie spod kontroli, bo tych aktorów naprawdę jest tam już zbyt wielu - ocenił w czwartek Siemoniak w rozmowie z dziennikarzami podczas spotkania ministrów obrony NATO w Brukseli. Sytuacja w Syrii była jednym z tematów obrad. - Wszyscy negatywnie tutaj ocenili działania Rosji, bo widać, że realizuje swoje cele i że nie pomaga w rozwiązaniu kryzysu, tylko ten kryzys komplikuje - powiedział szef MON. - Uważam, że nie powinna Rosja igrać z ogniem w takim miejscu i w takiej sytuacji" - dodał. - Najgorzej, że cierpią zwykli ludzie w Syrii, bo dołączenie przez Rosję do bombardowań i uderzeń rakietowych w niczym nie pomaga w rozwiązaniu tego kryzysu - dodał. Jak relacjonował Siemoniak, dyskusja ministrów o Syrii skupiła się właśnie na rosyjskim zaangażowaniu w tym kraju, które - podkreślił minister - nie jest w żaden sposób skoordynowane z działalnością koalicji pod przewodnictwem USA, która od ubiegłego roku prowadzi naloty przeciwko Państwu Islamskiemu (IS). Siemoniak powiedział, że wielu ministrów oceniło, że Rosja jest coraz bardziej nieprzewidywalna i w ciągu kilku lat z partnera NATO stała się jego rywalem. Dyskusja dotyczyła też m.in. długoterminowej adaptacji NATO do szybko zmieniającej się sytuacji na świecie. Jak zapowiedział sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg, Sojusz będzie się do tych zmian dostosowywał politycznie, wojskowo i instytucjonalnie. Zapewnił, że NATO nadal będzie wzmacniać swoje zdolności w zakresie przeciwdziałania zagrożeniom takim jak wojna hybrydowa, cyberataki i broń rakietowa. Siemoniak z kolei podkreślał, że zagrożenia są trwałe, więc i reakcja musi być trwała. - To dotyczy rozbudowy obecności NATO w Polsce i w Europie Wschodniej. Trwałej obecności w różnej formie: żołnierzy, baz, sprzętu, infrastruktury. Ale także równolegle z tym rozbudowy zdolności do przyjęcia sił wzmocnienia, bo tu nie chodzi tylko o obecność przez cały czas, ale o to, żeby w razie zagrożenia ta pomoc mogła się bardzo szybko pojawić i była do tego stosowna infrastruktura - powiedział wicepremier. W czwartek Niemcy zadeklarowały, że w 2019 r. wezmą na siebie rolę lidera tzw. szpicy NATO, czyli sił natychmiastowego reagowania VJTF, zdolnych do działania w ciągu 48 godzin. Tym samym NATO ma ustaloną kolejność tzw. państw ramowych VJTF do 2022 r.; Polska będzie pełnić taką rolę w 2020 r.