Rosyjskie samoloty w ciągu minionego weekendu dwukrotnie naruszyły turecką przestrzeń powietrzną przy granicy z Syrią. Ponadto turecka armia przekazała, że MiG-29 nieznanego pochodzenia w poniedziałek zakłócił lot patrolowy tureckich myśliwców F-16. Ankara z wielkim niepokojem patrzy na rosyjską operację w Syrii; według niej tylko dwa z 57 ataków rosyjskiego lotnictwa w Syrii były dotychczas wymierzone w Państwo Islamskie (IS). Turcja twierdzi, że celem zdecydowanej większości rosyjskich nalotów, rozpoczętych 30 września, były oddziały umiarkowanej opozycji - jedynych sił walczących z IS w północno-zachodniej Syrii. Szef tureckiego rządu Ahmet Davutoglu oświadczył w środę, że nie będzie "żadnych ustępstw" jeśli chodzi o naruszanie tureckiej przestrzeni powietrznej przez Rosję. Napiętym relacjom na linii Ankara-Moskwa nie pomaga dokonanie przez okręty rosyjskiej Flotylli Kaspijskiej 26 ataków rakietowych na cele Państwa Islamskiego w Syrii, odległej od tego akwenu o ok. 1 500 km. Resort dyplomacji w Ankarze poinformował w środę, że dzień wcześniej rosyjski ambasador w Turcji został ponownie wezwany do tureckiego MSZ i ostrzeżony w związku z naruszaniem przez rosyjskie lotnictwo tureckiej przestrzeni powietrznej.