- Zwracam się do państw europejskich o polityczne uznanie tej koalicji jako prawowitego reprezentanta narodu syryjskiego i o udzielenie jej wsparcia finansowego - oświadczył Chatib. Podkreślił, że takie polityczne uznanie "sprawi, że koalicja będzie działać jako rząd i kupować broń, a to rozwiąże nasze problemy". Syryjska Koalicja Narodowa na rzecz Opozycji i Sił Rewolucyjnych, powołana w weekend w Dausze, zrzesza ugrupowania działające zarówno w samej Syrii, jak i Narodową Radę Syryjską (NRS), kierującą działalnością opozycyjną za granicą. Chatib jest islamskim kaznodzieją, który nie należy do żadnego ugrupowania politycznego i ma opinię umiarkowanego działacza, opowiadającego się za politycznym pluralizmem oraz przeciwnego podziałom na tle religijnym. Syryjską koalicję opozycyjną uznała za "prawowitą przedstawicielkę narodu syryjskiego" Rada Współpracy Zatoki Perskiej. Poparcie - ale bez takiego formalnego uznania za reprezentanta narodu - wyraziły m.in. USA, Francja i Liga Arabska. Szef dyplomacji brytyjskiej William Hague nazwał utworzenie tej koalicji "bardzo ważnym kamieniem milowym", ale zastrzegł, że Londyn uzna ją formalnie za przedstawiciela narodu, gdy przekona się, że jest ona inkluzywna i ma poparcie wewnątrz Syrii.