Do przemocy doszło w kilka godzin po nałożeniu przez amerykańską administrację sankcji ekonomicznych na reżim prezydenta Syrii Baszara al-Asada. Sankcje są odpowiedzią na brutalne tłumienie przez syryjski reżim od dwóch miesięcy demonstracji antyrządowych. Syryjscy obrońcy praw człowieka informują, że od 18 marca, kiedy w Syrii rozpoczęły się antyrządowe protesty, zginęło co najmniej 761 cywilów i 126 członków sił bezpieczeństwa. Do nałożenia kolejnych sankcji na prezydenta Asada zmierza również Unia Europejska. Od środy w 70-tysięcznym Tall Kalach, które wojsko otoczyło w sobotę, zginęło co najmniej osiem osób - podali działacze na rzecz praw człowieka. Miasto to leży w znanym rejonie przemytniczym i wielu jego mieszkańców posiada broń. Stało się ono kolebką protestów podczas rewolty przeciwko reżimowi Asada. Syryjczycy uchodzący w ostatnich dniach do Libanu opisywali makabryczne sceny mordowania ludzi w Tall Kalach. W ciągu minionych dwóch tygodni 5,5 tys. rodzin z tego miasta i okolic schroniło się w sąsiednim Libanie. Syria zakazała wjazdu zagranicznym dziennikarzom, co utrudnia weryfikowanie doniesień z tego kraju. W ramach sankcji na podstawie zarządzenia prezydenta Baracka Obamy i amerykańskiego Ministerstwa Skarbu zamrożono aktywa posiadane w bankach USA przez prezydenta Asada i sześciu jego najbliższych współpracowników. Są wśród nich m.in.: wiceprezydent Faruk esz-Szaraa, premier Adel Safar i minister spraw wewnętrznych Mohammad Ibrahim esz-Szaar. Jednocześnie Amerykanom i firmom amerykańskim zakazano dokonywania jakichkolwiek transakcji biznesowych ze wspomnianymi osobami. Sankcje, wymierzone osobiście przeciw Asadowi, odbiera się jako oznakę zaostrzenia dotychczasowego dość pojednawczego kursu USA wobec reżimu syryjskiego. Zdaniem obserwatorów, to sygnał zmiany dotychczasowej ugodowej polityki Waszyngtonu wobec jego dyktatury. "Niedawne wydarzenia w Syrii udowadniają - jak wierzymy - że w kraju tym nie można wrócić do statusu quo ante (do tego co było wcześniej) - powiedział rzecznik Białego Domu Jay Carney. - Przyszłość Syrii będzie zapewniona przez rząd, który odzwierciedla wolę swego ludu". Ale Rosja, która od lat jest sojusznikiem Syrii, udziela Asadowi poparcia. Rosyjski prezydent Dmitrij Miedwiediew powiedział w środę, że Asadowi trzeba dać szansę na dokonanie obiecanych reform i ostrzegł przed wtrącaniem się obcych państw w sprawy Syrii.