"Co najmniej 22 osoby zostały zabite w Hamie, a ponad 80 zostało rannych, niektóre ciężko. Rannych przewieziono do dwóch szpitali" - napisał Kurabi w komunikacie. Według niego siły bezpieczeństwa wkroczyły do jednego z tych szpitali. "Wielu mieszkańców Hamy uciekło do sąsiedniej miejscowości al-Salamja i stolicy kraju, Damaszku" - dodał obrońca praw człowieka. We wtorek, drugiego dnia walk w Hamie świadkowie informowali, że funkcjonariusze sił bezpieczeństwa zastrzelili sześciu cywilów, protestujących przeciwko prezydentowi Asadowi. Ataki sił bezpieczeństwa koncentrowały się na północnym brzegu rzeki Orontes, która przepływa przez miasto. W poniedziałek przy wjazdach do Hamy pojawiły się czołgi, które nie wjechały jednak do miasta. Mieszkańcy zablokowali ulice barykadami. Do otoczonego miasta autobusami wwieziono setki żołnierzy i funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa. Informowano, że tego dnia z rąk sił bezpieczeństwa zginęły trzy osoby, w tym 13-letni chłopiec. "Przy wjazdach do miasta stoją czołgi z wyjątkiem wjazdu od północy. Mieszkańcy są zmobilizowani, postanowili bronić swojego miasta aż do śmierci i nie pozwolić wkroczyć armii" - powiedział szef Obserwatorium Praw Człowieka Rami Abdel Rahman. W piątek w zamieszkanym przez 800 tys. ludzi mieście, położonym około 210 km na północ od Damaszku, odbyła się duża antyrządowa demonstracja. Na początku czerwca siły bezpieczeństwa wycofały się z Hamy po zabiciu 65 ludzi; obecnie miasto wydaje się być całkowicie pod kontrolą opozycji. Hama była w 1982 roku miejscem zorganizowanego przez Bractwo Muzułmańskie powstania przeciwko ojcu obecnego prezydenta - Hafezowi el-Asadowi. Wojsko krwawo stłumiło tamto powstanie, zabijając co najmniej 10 tys. ludzi. Według obrońców praw człowieka podczas trwającej w Syrii od ponad trzech miesięcy rewolty przeciwko reżimowi Asada siły bezpieczeństwa zabiły ponad 1400 cywilów, w większości nieuzbrojonych uczestników protestów. Władze syryjskie twierdzą natomiast, że śmierć poniosło ponad 250 żołnierzy i policjantów, a starcia zostały sprowokowane przez rebeliantów.