Grupa 13 zakonnic należących do greckiego prawosławnego kościoła została porwana w grudniu z miasteczka Maalula niedaleko Damaszku. Zamieszkałe przez chrześcijan starożytne syryjskie miasto znalazło się wtedy pod kontrolą islamistycznych bojówek z al-Nusry.Po trzech miesiącach w niewoli kobiety udało się uwolnić i okrężną drogą, przez Liban, przewieźć do Damaszku. "Dziękujemy Bogu, że tu teraz jesteśmy, naszemu patriarsze i prezydentowi Asadowi oraz tym, którzy pomogli w negocjacjach" - mówiła dziennikarzom siostra Pelagia. Jak dodała, wszystkie zakonnice były traktowane dobrze, choć w niewoli musiały zdjąć krzyże.Zakonnice odzyskały wolność, bo syryjskie władze zgodziły się w zamian uwolnić 150 kobiet, przetrzymywanych w rządowych więzieniach. Niektóre arabskie media informują także o co najmniej kilku milionach dolarów okupu, ale władze takich informacji nie potwierdzają.Od czasu wybuchu konfliktu w Syrii, tamtejsi chrześcijanie znaleźli się w potrzasku. Z początku nie chcieli opowiadać się po żadnej ze stron, ale gdy w wojnę zaangażowali się także islamscy ekstremiści, którzy chcą obalić Baszara al-Asada, chrześcijanie zaczęli otwarcie popierać obecne władze Syrii.