Jak relacjonuje z Bejrutu specjalny wysłannik Polskiego Radia Wojciech Cegielski, wiceminister Faisal Al-Makdad powiedział dziennikarzowi AFP, że Syria nie ugnie się pod groźbą ataku, nawet gdyby miało to doprowadzić do trzeciej wojny światowej. Jak dodał, Damaszek poczynił już niezbędne przygotowania i zmobilizował swoich sojuszników w regionie. Chodzi prawdopodobnie o Iran oraz szyicki Hezbollah w Libanie. To właśnie wiceszef syryjskiej dyplomacji jest w ostatnich dniach twarzą reżimu w Damaszku. To on spotyka się z nielicznymi dziennikarzami, którym pozwolono na wjazd do Syrii. Niemal w każdym wywiadzie podkreśla, że atak na Syrię będzie klęską Zachodu. Sporo zamieszania wywołała natomiast informacja o rzekomej dezercji byłego ministra obrony Syrii. Wkrótce potem, jak pojawiły się doniesienia opozycjonistów o ucieczce ministra, syryjska państwowa telewizja oświadczyła, że Ali Habid Mahmoud nie uciekł i że jest w swoim domu w Syrii. Nie da się na razie zweryfikować tych informacji. Wojna domowa w Syrii trwa już 2,5 roku, ale naciski Stanów Zjednoczonych na międzynarodową interwencję pojawiły się po ataku na przedmieściach Damaszku 21 sierpnia. Amerykanie twierdzą, że gaz bojowy zabił wówczas półtora tysiąca osób, a odpowiedzialny za to jest syryjski reżim.