W oświadczeniu rosyjskie ministerstwo napisało, że "lotnictwo uderzyło na pozycje w prowincjach Hama, Homs, Latakia i Idlib. Zniszczone zostały punkty dowodzenia terrorystów, pozycje obronne, obozy szkoleniowe i składy amunicji". Rosja twierdzi, że naloty poważnie zakłóciły możliwość dostaw broni bojownikom Państwa Islamskiego. "W ostatnich dniach terroryści podejmowali desperackie próby przerzucenia broni, amunicji, paliwa i sprzętu wojskowego z prowincji Raqa na pierwszą linię walk z syryjską armią" - podało ministerstwo. "W wyniku ataków przeprowadzonych przez rosyjskie lotnictwo wojskowe, zniszczona została część tej broni, amunicji i sprzętu wojskowego". Rosja i USA prowadzą obecnie równoległe operacje lotnicze w Syrii. Amerykanie od ponad roku atakują cele IS. Rosja, która włączyła się do konfliktu syryjskiego w ubiegłym tygodniu deklaruje, że jej lotnictwo również zwalcza IS, ale według źródeł zachodnich dokonuje nalotów także na pozycje rebeliantów walczących z syryjskim reżimem. W poniedziałek, podczas konferencji prasowej, minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow ogłosił, że Moskwa jest gotowa do współpracy z główną syryjską grupą opozycyjną wspieraną przez Zachód - czyli z Wolną Armią Syryjską - by "znaleźć polityczne rozwiązanie kryzysu".