Miasto miało zostać zajęte w rezultacie - jak poinformowano - "błyskawicznej ofensywy". Oznacza to, że prawie cała prowincja Idlib, położona na północnym zachodzie Syrii w pobliżu granicy z Turcją, znalazła się w rękach rebeliantów. Informacji tej początkowo zaprzeczał rzecznik armii syryjskiej, który twierdził, że w mieście wciąż trwają intensywne walki. Jednak później przyznał, że wojska rządowe wycofały się z Arihy. Wcześniej rebelianci zdobyli inne miasta w tej prowincji, m. in. Idlib i Dżisr al-Szugur. Zdobycie Arihy - jak podkreślają obserwatorzy - jest kolejną, z ostatniej serii, porażką wojsk rządowych walczących z sunnickimi rebeliantami wspieranymi przez Arabię Saudyjską, Katar i Turcję. Przywódca Frontu al-Nusra Abu Mohammed al-Dżulani powiedział w wywiadzie dla telewizji Al-Dżazira, że jego organizacja skupia się na przejęciu Damaszku i obaleniu prezydenta Syrii Baszara el-Asada. Obiecał ochronę syryjskich mniejszości, których prawa są ograniczane przez reżim prezydenta Baszara el-Asada. Stanowiący większość ludności Syrii sunnici od marca 2011 r. przewodzą zbrojnej rebelii przeciwko zdominowanym przez religijną mniejszość alawitów władzom. W konflikcie syryjskim zginęło już ponad 220 tysięcy ludzi.