Nagranie umieszczone na YouTube ukazuje najprawdopodobniej egzekucję czterech członków sił Asada, których postawiono pod ścianą i rozstrzelano. Widać też stos ciał członków sił reżimowych, znajdujących się w komisariacie policyjnym. Na innym nagraniu wideo widać rebeliantów triumfujących po przejęciu jednego z komisariatów. - Chodźcie zobaczyć ścierwa, które zginęły w imię Asada - powiedział przed kamerą jeden z rebeliantów, po czym wskazał co najmniej 15 ciał leżących w ogrodzie i wewnątrz budynku; widać na nich ślady po kulach, niektóre są częściowo spalone. "Byłaby to zbrodnia wojenna" Wysokiej rangi przedstawiciel organizacji Human Rights Watch Clive Baldwin powiedział, że były to potencjalnie zbrodnie wojenne. - To wygląda na egzekucję zatrzymanych i jeśli rzeczywiście tak było, byłaby to zbrodnia wojenna - powiedział Baldwin. Egzekucję potępiło również, jako "akt kryminalny", mające swoją siedzibę w Wielkiej Brytanii Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka, które dokumentuje akty przemocy dokonywane przez obie strony konfliktu w Syrii. Reuters podkreśla, że pojawiają się coraz liczniejsze dowody na stosowanie przez rebeliantów takich samych brutalnych represji, jakich stosowanie przez siły reżimowe zdecydowanie wcześniej potępiali. Dochodzi do zbrodni przeciw ludzkości? Organizacja Amnesty International oskarżyła wcześniej wojska rządowe o dokonanie w Aleppo "zbrodni przeciwko ludzkości". Według misji ONZ w Syrii, rebelianci w Aleppo dysponują już pewną ilością ciężkiej broni, w tym czołgami i artylerią. - Apelujemy do wszystkich stron o maksymalną powściągliwość aby możliwe było rozróżnianie między cywilami i uczestnikami walk - powiedziała rzeczniczka misji Susan Ghosheh. Siły prezydenta Asada usiłują wyprzeć z Aleppo - największego miasta Syrii i jego stolicy finansowej i gospodarczej - powstańców z Wolnej Armii Syryjskiej. Oficjalne media twierdzą, że rebelianci doznali ciężkich strat i tracą opanowane wcześniej rejony, ale według niezależnych źródeł, wciąż kontrolują oni znaczną część miasta. Siły rządowe nie pozostają dłużne 43 osoby poniosły śmierć w środę na przedmieściach Damaszku w ataku syryjskich sił bezpieczeństwa. Niektórych z nich stracono w egzekucjach, podaje Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka z siedzibą w Londynie. "Siły reżimu penetrowały w środę obszar Dżdeidet Artuz na południowym zachodzie Damaszku, zatrzymały około stu młodych ludzi i zamknęły ich w szkole, gdzie ich torturowały" - powiadomiło Syryjskie Obserwatorium. "W czwartek na miejscu znaleziono ciała 43 osób. Na kilku osobach dokonano zbiorowej egzekucji" - dodała organizacja. Według jej bilansu, w środę w całej Syrii zginęły 163 osoby, w tym 98 cywilów, 20 rebeliantów i 45 żołnierzy. Z niezależnych źródeł wynika, że od początku rewolty przeciwko prezydentowi Syrii Baszarowi el-Asadowi w marcu ub. r., zginęło już ponad 20 tys. ludzi.