Demonstracje przeciwko reżimowi prezydenta Baszara el-Asada miały miejsce w mieście Raqa na północnym wschodzie kraju, gdzie syryjskie siły bezpieczeństwa użyły gazów łzawiących - pisze agencja AFP. Do manifestacji doszło też w prowincji (muhafazie) Dara, zwłaszcza w Inkhel, gdzie trzy osoby zostały ranne od kul. Według syryjskich rebeliantów protesty odbyły się również w Damaszku i okolicach oraz w Aleppo (Halab) na północnym zachodzie, Dajr az-Zaur na wschodzie i w prowincji Idlib na północnym wschodzie Syrii. Na swoim profilu na Facebooku działacz ruchu "Syryjska rewolucja 2011", który był motorem społecznej mobilizacji od początku antyprezydenckiej rebelii na wiosnę 2011 roku, napisał: "Rozejm jest okazją do masowych manifestacji". W czwartek dowództwo armii syryjskiej poinformowało, że wstrzymuje operacje militarne od poniedziałku na czas święta Id al-Adha (Święta Ofiar), ale zastrzegło sobie prawo do reagowania na ataki rebeliantów i zamachy bombowe. Wojsko zapowiedziało też, że nie pozwoli, żeby rebelianci wykorzystali czas przerwy w walkach do umocnienia swych pozycji. Dowódca opozycyjnej Wolnej Armii Syryjskiej zapowiedział, że jego bojownicy będą przestrzegać zawieszenia broni, ale zażądał od władz syryjskich uwolnienia w piątek więzionych opozycjonistów. Według Syryjskiego Obserwatorium w piątek rano, wraz z wejściem rozejmu, w całej Syrii wygasły całonocne walki w wielu regionach kraju. Według szefa tej organizacji z siedzibą w Londynie walki miały miejsce w regionie Damaszku, Aleppo i w środkowej części kraju, w pobliżu libańskiej granicy. Zawieszenie broni zaproponował wysłannik ONZ i Ligi Arabskiej do Syrii, były minister spraw zagranicznych Algierii Lakhdar Brahimi.