W kilku miastach zorganizowano w piątek marsze poparcia dla protestujących w Darze, gdzie dwa dni wcześniej policja brutalnie rozprawiła się z przeciwnikami rządu. Według różnych źródeł w środę od 37 do 100 osób zginęło podczas interwencji sił bezpieczeństwa, które rozbiły prodemokratyczny protest i obozowisko w jednym z meczetów w tym mieście. W piątek w Darze, będącej od tygodnia miejscem antyrządowych protestów, policja rozpędziła gazem łzawiącym tysiące manifestantów. Protestujący podpalili pomnik nieżyjącego już ojca obecnego szefa państwa Baszara el-Asada, Hafeza. Wcześniej w ciągu dnia tysiące osób wzięły udział w uroczystościach pogrzebowych ofiar środowych zajść. "Rozbrzmiewa wolność" - śpiewali żałobnicy. Setki osób manifestowały też w mieście Hama na zachodzie Syrii. W 1982 roku Hama była sceną brutalnej pacyfikacji ludności przez siły bezpieczeństwa. Około tysiąca osób demonstrowało również w mieście Tel, na północ od Damaszku, wznosząc hasła poparcia dla protestów w Darze. W samej stolicy siły bezpieczeństwa zabiły trzy osoby, gdy tłum manifestantów napierających na kolumnę samochodów, którymi jechali zwolennicy prezydenta - poinformował jeden z mieszkańców. Wcześniej siły bezpieczeństwa zatrzymały tu kilkudziesięciu uczestników krótkiego prodemokratycznego marszu poparcia dla ludzi na południu kraju. "Poświęcamy naszą krew, naszą duszę, dla ciebie, Daro!" - krzyczeli manifestanci. Równocześnie w pobliżu starego miasta kilkuset zwolenników obecnych władz wznosiło prorządowe hasła - podała agencja Reutera. "Krew i duszę poświęcimy dla Baszara", "Bóg, Syria, Baszar - to wszystko" - skandowali zwolennicy prezydenta. Tymczasem minister informacji Mohsin Bilal, na którego powołała się telewizja Al-Arabija, ocenił, że "sytuacja we wszystkich rejonach kraju jest całkowicie spokojna". Nie wiadomo jednak, kiedy minister wypowiedział te słowa. Do zaprzestania przemocy i represji przeciwko demonstrantom wezwały Stany Zjednoczone. Rzecznik Białego Domu Jay Carney zaapelował do władz w Damaszku, aby powstrzymały się również od aresztowania działaczy na rzecz obrony praw człowieka. W czwartek prezydent Asad oświadczył, że rozważy zniesienie obowiązującego od 1963 roku stanu wyjątkowego. Zapowiedział, że zezwoli na więcej swobód politycznych, a także na wdrożenie mechanizmów walki z korupcją. Przedstawiciele opozycji odrzucili ofertę, argumentując, że nie spełnia ona aspiracji narodu syryjskiego.