"Walki wybuchły ok. 2 nad ranem (1 czasu polskiego) w pobliżu dzielnic Bab Tuma i Bab Szarki. Z pierwszych informacji wynika, że zginął jeden żołnierz" - podała ta organizacja. "Te walki to nowa rzecz. To obszary, do których rebelianci nie mieli do tej pory wstępu" - powiedział agencji AFP szef Obserwatorium Rami Abdel Rahman. Jeden ze świadków starć powiedział AFP, że niezidentyfikowani napastnicy zaatakowali w nocy z wtorku na środę stanowisko armii w Bab Szarki. W środę rano panował już tam spokój - dodaje agencja. Bab Tuma i Bab Szarki to dzielnice tradycyjnie zamieszkane przez chrześcijan; położone są w starej części Damaszku, uczęszczanej przez turystów, znajduje się tam wiele hoteli. To w tych dzielnicach wielokrotnie odbywały się w tym roku manifestacje poparcia dla prezydenta Baszara el-Asada. Tymczasem front przeniósł się do Aleppo (Halab) na północnym zachodzie kraju, dokąd zarówno siły reżimowe jak i rebelianci wysłali nowe posiłki "do rozegrania decydującej bitwy, która może trwać nawet kilka tygodni" - wynika ze źródeł w syryjskich siłach bezpieczeństwa, na które powołuje się AFP. Według ekspertów, im dłużej trwają walki, tym większe jest ryzyko tego, że Syrię opanuje bezlitosna wojna między sunnicką większością a alawicką mniejszością, z Kurdami i chrześcijanami w środku. Wzmocniłoby to islamskich fundamentalistów i mogłoby wywołać nowe konflikty w Iraku i Libanie.