Z kilkunastu spośród tych miejscowości wycofały się pod naporem przeciwnika Jednostki Ochrony Ludu Kurdyjskiego, jak nazywają się kurdyjskie oddziały samoobrony. Obserwatorium nie ma informacji o losach ludności terenów opanowanych przez sunnickich fanatyków. "Sytuacja w samym Kobane (kurdyjska nazwa Ajn al-Arab) jest bardzo niebezpieczna" - oświadczył po południu w rozmowie telefonicznej z agencją EFE rzecznik głównego ugrupowania politycznego syryjskich Kurdów, Partii Unii Demokratycznej (PYD) Nawaf Dżalil. Siły zbrojne Państwa islamskiego mają na uzbrojeniu samochody pancerne i ciężką artylerię. Do obleganego Ajn al-Arab dotarły w ciągu ostatnich kilkudziesięciu godzin posiłki w postaci kurdyjskich ochotników, którzy przekroczyli turecką granicę. W odwrotnym kierunku przekraczają ją tysiące kurdyjskich uchodźców. Nie jest jasne, czy pierścień oblężenia wokół miasta w ciągu ostatnich godzin zamknął się, czy też obrońcy utrzymali od strony północnej wolny "korytarz", przez który mogą do nich docierać posiłki z tureckiej części Kurdystanu. Według tureckiej telewizji NTV władze tego kraju, które początkowo nie wpuszczały nowych uciekinierów, otworzyły dla nich w piątek granicę. Nawaf Dżalil zwrócił się z apelem do "wspólnoty międzynarodowej, do USA i do Unii Europejskiej", aby podjęły działania w obronie Kurdów nie tylko stawiających opór oddziałom Państwa Islamskiego w Ajn al-Arab, ale także w innych syryjskich prowincjach zagrożonych wskutek ofensywy dżihadystów. W Syrii ludność kurdyjska zamieszkuje w zwartych grupach przede wszystkim rejony Ajn al-Arab i Afrin na północnym wschodzie kraju i Aleppo na północy. Stanowi ona 9 proc. mieszkańców Syrii.