Lokalne komitety koordynacyjne podały, że pociski spadają na zbuntowane dzielnice Hims z częstotliwością sześciu razy na minutę. Ostrzał części miasta rozpoczął się w sobotę. Syryjskie media podały, że powstańcy mają granatniki przeciwpancerne. Do tej pory nie było doniesień o ofiarach. - Wcześnie rano widzieliśmy śmigłowiec i samolot zwiadowczy przelatujące nad nami. Dziesięć minut później rozpoczął się ciężki ostrzał - powiedział Reuterowi Walid al-Fares, działacz i mieszkaniec jednej z atakowanych dzielnic. Szef Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka Rami Abdel Rahman podał, że do starć miedzy siłami reżimu i opozycji doszło w nocy z soboty na niedzielę także w Aleppo, największym syryjskim mieście, położonym na północnym zachodzie kraju. - Mieszkańcy mówią, że słyszeli odgłosy wybuchów i strzały po tym, jak powstańcy zaatakowali komisariat i starli się z policją - powiedział. Doniesienia o ostatnich starciach budzą coraz większe obawy co do utrzymania kruchego zawieszenia broni między stronami syryjskiego konfliktu. Zawieszenie broni to jedno z postanowień planu pokojowego specjalnego wysłannika ONZ i Ligi Arabskiej Kofiego Annana. Plan zakłada powstrzymanie konfliktu w Syrii i wypracowanie politycznego rozwiązania. Reżim syryjskiego prezydenta Baszara el-Asada nie zastosował się dotąd do wszystkich postanowień planu, ponieważ wciąż nie wycofał wojsk i broni ciężkiej z miast. Antyreżimowa rewolta trwa w Syrii od ponad roku; według szacunków ONZ dotychczas śmierć poniosło w niej ok. 9 tys. osób.