MAEA bada doniesienia amerykańskich służb wywiadowczych, jakoby Syria wspomagana przez Koreę Północną była przed dwoma laty bliska ukończenia budowy w kompleksie al-Kibar grafitowego reaktora, służącego do produkcji plutonu do głowic nuklearnych. Obiekt ten, zdaniem USA, został zrównany z ziemią w wyniku nalotu izraelskiego w 2007 r. W raporcie z lutego br. MAEA przyznała, że w pustynnym regionie al-Kibar wykryła w 2008 r. znaczące ślady uranu, oraz że pewne cechy zburzonego budynku oraz dostępność wody do chłodzenia nasuwają podejrzenia, że mógł się tam mieścić reaktor. MAEA podkreśliła wówczas, że poszlaki te są niewystarczające, aby udowodnić istnienie reaktora, zarazem jednak odrzuciła argumentację Damaszku, jakoby odnalezione w al-Kibar ślady uranu pochodziły z izraelskich pocisków. W najnowszym dokumencie oenzetowska agencja podaje, że podobne jak w al-Kibar "antropogeniczne" ślady uranu wykryła również w próbkach zebranych w 2008 r. w służącym do celów naukowych reaktorze w Damaszku. MAEA zaznacza, że pochodzenie tych śladów oraz ich znaczenie nie jest na razie wyjaśnione, a ich związek z poprzednio wykrytymi śladami jest wciąż analizowany. MAEA poinformowała również, że Syria w dalszym ciągu nie zapewnia oenzetowskim inspektorom odpowiedniego dostępu do dokumentacji oraz miejsc, które pomogłyby zakończyć śledztwo, a także nie składa wyczerpujących wyjaśnień na temat pochodzenia wykrytych śladów uranu. Agencja domaga się m.in. umożliwienia zbadania wyposażenia i szczątków ośrodka w al-Kibar, które Syria uprzątnęła przed pierwszą kontrolą MAEA.