Wtorkowe spotkanie kierownictwa Ahrar al-Szam, w którym uczestniczyło około 50 osób, w tym przywódca ugrupowania Hasan Abud, miało miejsce w Ram Hamdan w prowincji Idlib na północnym zachodzie Syrii - oświadczył Rami Abdel Rahman, szef Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka z siedzibą w Londynie.Dodał, że najprawdopodobniej wszyscy zginęli, choć na razie potwierdzono śmierć 28 osób. BBC pisze, że w ataku mogło zginąć około 40 osób. Zamachu dokonał samobójca, który wszedł na spotkanie i wysadził się w powietrze. Ahrar al-Szam stanowi część Frontu Islamskiego - koalicji siedmiu islamistycznych grup rebelianckich. Jest jedną z największych i najsilniejszych grup walczących z reżimem prezydenta Syrii Baszara el-Asada. Chociaż Ahrar al-Szam jest organizacją radykalną i chce wprowadzić w Syrii szariat, to równocześnie walczy z dżihadystami z Państwa Islamskiego, które to ugrupowanie najpewniej dokonało wtorkowego ataku - informuje BBC. Dżihadystów z Państwa Islamskiego obwiniano również o zabicie w lutym w zamachu samobójczym w Aleppo innego lidera Ahrar al-Szam, Abu Chaleda al-Suriego, i sześciu dowódców bojówek tego ugrupowania. Do zabicia Hasana Abuda i członków kierownictwa grupy doszło w momencie, gdy Stany Zjednoczone chcą zjednoczyć syryjską opozycję w skoordynowane siły walczące z Państwem Islamskim, które opanowało już spore tereny w Syrii i Iraku i ustanowiło na nich kalifat. Jednak - jak zastrzega BBC - Ahrar al-Szam jest niechętna przewodnictwu USA w tej kampanii. Niemniej w czerwcowym wywiadzie dla BBC Hasan Abud powiedział, że Państwo Islamskie przedstawia sobą "najgorszy w historii wizerunek islamu". Ahrar al-Szam jest prawdopodobnie finansowana przez państwa Zatoki Perskiej - pisze agencja Reutera.