W poniedziałek rosyjski dziennik "Kommiersant" doniósł, iż Rosja może w najbliższym czasie rozpocząć przekazywanie Syrii w ramach pomocy zestawów rakietowych S-300 Faworit, aby na ich podstawie utworzony został system syryjskiej obrony przeciwlotniczej. Zdaniem gazety kwestia ta jest "praktycznie rozstrzygnięta". Szef MSZ Rosji Siergiej Ławrow twierdził natomiast, że jego kraj nie podjął jeszcze ostatecznej decyzji w tej sprawie. Informacje te wywołały reakcję w Izraelu, który formalnie jest w stanie wojny z Syrią. "Jeśli rosyjskie systemy przeciwlotnicze zostaną użyte przeciwko nam, wówczas my odpowiemy przeciwko nim" - zapowiedział Lieberman, cytowany przez informacyjny portal Ynet. Izrael już raz sprzeciwił się montażowi na terenie Syrii systemów rakietowych S-300. Było to w 2010 roku, gdy reżim Baszara el-Asada zamówił je w Rosji, ale na prośbę władz izraelskich kontrakt ten został anulowany. Tym razem S-300 mają być przekazane w ramach pomocy wojskowo-technicznej, ponieważ Syria nie ma pieniędzy na kupno nowych systemów. W Syrii już rozlokowane są systemy S-300 i S-400, które osłaniają rosyjską bazę lotniczą w Hmejmim i bazę morską w porcie Tartus. Rosja rozmieściła te systemy na terytorium Syrii po rozpoczęciu w 2015 roku operacji wojskowej w tym kraju. Po ostrzale rakietowym celów w Syrii przez siły USA, Wielkiej Brytanii i Francji 14 kwietnia Siergiej Ławrow powiedział, że obecnie na Rosji nie spoczywa już moralny obowiązek, aby nie dostarczać systemów przeciwlotniczych S-300 wojskom prezydenta Asada.