OPCW napisała, że "zwróciła się do Arabskiej Republiki Syryjskiej, by podjęła niezbędne ustalenia w sprawie rozmieszczenia" inspektorów. "Zbiegło się to w czasie z wnioskiem Arabskiej Republiki Syryjskiej i Federacji Rosyjskiej dotyczącym zbadania doniesień o wykorzystaniu broni chemicznej w Dumie. Trwają przygotowania do rozmieszczenia zespołu w Syrii w najbliższym czasie" - czytamy. We wtorek rząd w Damaszku zaprosił OPCW do przeprowadzenia śledztwa w sprawie ataku chemicznego w Dumie we Wschodniej Ghucie, którego miały dokonać syryjskie wojska rządowe. "Syria chce współpracy z OPCW, by odkryć prawdę - podała agencja SANA, cytując źródło w Ministerstwie Spraw Zagranicznych w Damaszku. Jak przekazała, "zarzuty niektórych na Zachodzie" wobec sił rządowych o przeprowadzenie ataku chemicznego to "usprawiedliwienie dla ich agresywnych zamiarów". Rosyjskie wezwanie Z kolei szef MSZ Rosji Siergiej Ławrow zapowiedział we wtorek, że Moskwa przedstawi rezolucję ONZ wzywającą do niezależnego śledztwa w sprawie ataku broni chemicznej. W poniedziałek ambasador Rosji przy ONZ Wasilij Niebienzia przyrzekł pomoc ze strony Syrii i wojsk rosyjskich, gdyby doszło do śledztwa OPCW. Zaprzeczył jednak, jakoby doszło do ataku chemicznego i określił to jako sfabrykowaną informację. W niedzielę organizacja Syrian American Medical Society (SAMS) oskarżyła syryjskie władze o atak chemiczny przeprowadzony w sobotę wieczorem na szpital w Dumie na wschód od Damaszku, gdzie miało zginąć co najmniej 41 osób. Władze Syrii odrzucają te oskarżenia. Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka podało w niedzielę, że nie jest w stanie potwierdzić informacji o użyciu broni chemicznej w Dumie. Dyrektor Obserwatorium Rami Abdel Rahman powiedział, że w Dumie zginęło 11 osób w wyniku uduszenia się dymem z broni konwencjonalnej, użytej przez siły rządowe. Dodał, że 70 osób miało kłopoty z oddychaniem. Grupy syryjskich rebeliantów utrzymują jednak, że w ataku chemicznym zginęło ponad 100 cywilów.