Bezpośrednio po incydencie, w Turcji, tuż przy granicy z Syrią, znaleziono zrzucone na ziemię puste zbiorniki paliwa, pochodzące prawdopodobnie z maszyn Izraela. MSZ Syrii oceniło w poniedziałek, iż czwartkowy incydent stanowił "rozmyślny wrogi akt" ze strony Izraela. Tureckie MSZ natomiast zażądało natychmiastowego wyjaśnienia przez Izrael sprawy, którą określono jako "nie do przyjęcia" dla Turcji. Syryjska agencja SANA informowała w czwartek, że samoloty izraelskie zbombardowały nie sprecyzowane bliżej cele syryjskie. Izrael najpierw temu zaprzeczył, po czym oświadczył, że nie będzie komentował tego rodzaju doniesień. Według rzecznika armii syryjskiej, na którego powołuje się SANA, izraelskie maszyny przekroczyły barierę dźwięku i w nocy ze środy na czwartek "zbombardowały pustynne terytorium północnej Syrii, nie powodując ofiar w ludziach ani strat materialnych". Syryjska obrona przeciwlotnicza ostrzelała izraelskie samoloty i zmusiła je do odwrotu. Zdaniem analityków, izraelskie samoloty prawdopodobnie dokonywały zwiadowczego lotu a zbiorniki zostały zrzucone przypadkowo. Taka praktyka bywa stosowana - ma sprawić, że samolot staje się lżejszy i zwrotniejszy. Izraelskie zbiorniki zostały znalezione w tureckich prowincjach Hataj i Gaziantep niedaleko granicy syryjskiej. Nie miały żadnych oznaczeń.