Trzymilionowe Aleppo, które kiedyś było bastionem zwolenników prezydenta Baszara el-Asada, stało się kluczowym polem bitwy w syryjskiej wojnie domowej. Jego zdobycie byłoby dla syryjskiej opozycji wielkim strategicznym zwycięstwem, zdobyciem potężnej twierdzi na północy kraju, w pobliżu granicy z Turcją. Porażka rebeliantów oznaczałaby dla reżimu nieco więcej czasu - wskazuje agencja Associated Press. Bojownicy głównego ugrupowania rebeliantów - Wolnej Armii Syryjskiej - rozpoczęli w Aleppo nową ofensywę, którą nazwali "decydującą bitwą". "Wszystkie fronty są w ogniu" - cytuje w piątek agencja AP jednego z aktywistów opozycji w Aleppo. Według tego źródła najcięższe walki toczą się w zamieszkanej głównie przez Kurdów dzielnicy Szeich Maksud, gdzie po stronie sił reżimowych po raz pierwszy walczą członkowie Partii Pracujących Kurdystanu (PKK). Agencja AP odnotowuje, że rząd syryjski od dziesięcioleci utrzymuje bliskie kontakty z PKK, która walczy o autonomię zdominowanej przez Kurdów południowo-wschodniej części Turcji. PKK ma bazy w północnym Iraku, skąd wyprowadza ataki na cele tureckie. Inne źródła opozycyjne twierdziły w piątek, że w Aleppo bojownicy PKK wycofali się wkrótce po wybuchu walk. Państwowa telewizja syryjska twierdzi, że siły rządowe odparły w Aleppo atak na ich pozycje z pomocą miejscowej ludności. Aktywiści opozycji syryjskiej informują też o operacjach sił reżimowych w kilku dzielnicach Damaszku. Według Opozycyjnego Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka w trwającym od marca 2011 roku konflikcie śmierć poniosło ponad 30 tys. osób, głównie cywilów.