Według fotografa AFP, pocisk moździerzowy uderzył w grupę dziennikarzy, którzy robili reportaż w Hims - ośrodku kontestacji władzy prezydenta Baszara el-Asada. Jest to pierwszy przypadek śmierci zachodniego dziennikarza w Syrii od wybuchu rewolty przeciwko Asadowi 15 marca. Syryjskie ministerstwo informacji podało, że wie, iż w incydencie zginął zagraniczny dziennikarz, lecz nie ujawniło więcej szczegółów. Jak pisze agencja AFP, grupa dziennikarzy przebywała w Hims dzięki pozwoleniu syryjskich władz, które od wybuchu rewolty ograniczają poruszanie się po kraju przedstawicielom zagranicznych mediów. Informacje te potwierdziła telewizja France 2. Według niej Jacquier, który wcześniej nadawał relacje z Iraku i Afganistanu, został zaproszony do Syrii przez rząd tego kraju. Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka wezwało władze do wszczęcia śledztwa, ponieważ nie wiadomo, kto dokonał ostrzału. Antyrządowi bojownicy oskarżają o atak syryjskie siły bezpieczeństwa. Według ONZ w tłumieniu protestów przez siły bezpieczeństwa zginęło łącznie ponad 5 tys. ludzi. Władze twierdzą natomiast, że ponad tysiąc osób zginęło z rąk "grup terrorystycznych".