Obóz Jarmuk zamieszkały jest głównie przez Palestyńczyków i Syryjczyków. Kilka dni temu na miejscu pojawili się radykałowie i szybko przejęli kontrolę nad niemal całością obozu. Teraz jednak walki wybuchły ponownie, bo według aktywistów, Jarmuk jest bombardowany z powietrza przez syryjskie wojsko. Niewykluczone, że armia chce odzyskać kontrolę nad Jarmuk, gdyż znajduje się on zaledwie kilka kilometrów od siedziby prezydenta Baszara al-Asada. ONZ zaapelowała o możliwość dostarczenia na miejsce pomocy humanitarnej. - Chodzi o polityczne działanie tych, którzy mogą wywrzeć nacisk na walczących na miejscu, by pozwolili na ewakuację ludzi i na dostarczenie im pomocy - mówi rzecznik ONZ-owskiej agendy do spraw uchodźców Chris Gunness. Nie wiadomo dokładnie, ile osób jest teraz w obozie. Dane Narodów Zjednoczonych mówiły, że mieszkało tam 18 tysięcy osób, a niemal setkę udało się ewakuować. Nie jest natomiast znana liczba osób, które same uciekły z Jarmuk w ostatnich dniach. Od czasu, gdy w ubiegłym roku fanatycy opanowali tereny w Syrii i w Iraku, z ich rąk zginęły setki osób, które nie chciały poprzysiąc posłuszeństwa samozwańczemu kalifowi Państwa Islamskiego. Radykałowie są oskarżani o czystki etniczne, torturowanie cywilów i sprzedawanie kobiet na targach niewolników.