W całym kraju nie ustają też walki rządowej armii z opozycją, mimo, że od ponad dwóch tygodni w Syrii formalnie obowiązuje zawieszenie broni. Syryjska telewizja twierdzi, że zamach był dziełem terrorysty-samobójcy, który podłożył ładunek wybuchowy niedaleko meczetu w dzielnicy Midan. Opozycja uważa, że za wybuchem stoją siły rządowe. Eksplozja zabiła co najmniej 10 osób, a raniła kolejnych 20. Według opozycji, w walkach w innych rejonach kraju zginęło co najmniej kilkanaście osób. W Syrii formalnie obowiązuje zawieszenie broni, ale władze Syrii nie wycofały z ulic ciężkiego sprzętu, nie przestały też strzelać do ludzi. Sekretarz Generalny ONZ Ban Ki Mun, który gości w Indiach, ponownie zaapelował o natychmiastowe zaprzestanie walk. - Przede wszystkim, syryjskie władze muszą powstrzymać przemoc. Zarówno ja jak i wysłannik ONZ Kofi Annan uważamy, że władze Syrii muszą zachować się odpowiedzialnie - powiedział. Obecnie sytuację w Syrii monitoruje 15 obserwatorów. Do poniedziałku w Syrii ma ich być 30. ONZ ocenia, że od początku trwającego ponad 13 miesięcy konfliktu w Syrii zginęło co najmniej 9 tysięcy osób.