- Wykorzystuję ten wywiad, by złożyć publiczne przeprosiny wszystkim, którzy zostali pośrednio lub bezpośrednio dotknięci" tą sprawą, "przede wszystkim mojej teściowej, prezydent Republiki - oświadczyła w wywiadzie udzielonym w piątek dziennikowi "La Segunda" Natalia Compagnon, żona najstarszego syna Bachelet, Sebastiana Davalosa. Są oni podejrzewani o uzyskanie uprzywilejowanego dostępu do kredytu hipotecznego opiewającego na 10 mln dolarów. Obecnie toczy się przeciwko nim dochodzenie w sprawie "handlowania wpływami" i "wykorzystywania poufnych informacji". Pożyczka z Banku Chile została zatwierdzona podczas kampanii prezydenckiej Bachelet w 2013 roku, po spotkaniu z wiceszefem banku, Andronico Luksicem, który jest jednym z najbogatszych ludzi w Chile. Po uzyskaniu kredytu Compagnon i Davalos odsprzedali ziemię za 15 mln dolarów. Compagnon w środę była przez dziewięć godzin przesłuchiwana przez sędziego z Rancaguy, na południu kraju, gdzie znajdują się tereny będą przedmiotem skandalu. 32-latka zapewniała, że działała zgodnie z prawem i odrzuciła zarzuty wobec pani prezydent i swego męża. - Ona nic nie wiedziała. Nigdy nie informowałam jej o moich interesach - podkreśliła w wywiadzie prasowym Compagnon. Dodała, że jej mąż "też nie miał nic wspólnego z tą sprawą, nigdy nie był zamieszany w tę historię". Kobieta wypowiadała się publicznie po raz pierwszy od wybuchu afery dwa miesiące temu. Także socjalistyczna prezydent w środę przerwała milczenie i podczas spotkania z zagranicznymi dziennikarzami zdementowała krążące w mediach społecznościowych plotki, jakoby zamierzała podać się do dymisji w związku z kryzysem politycznym. Z powodu afery popularność prezydent spadła do najniższego poziomu od objęcia władzy. Według badania instytutu Gfk Adimark w marcu działania szefowej państwa popierało 31 proc. Chilijczyków, o 8 punktów procentowych mniej niż w lutym.