Omar Bin Laden - jak twierdzi - był wybranym synem Osamy. Urodził się w marcu 1981 roku w Arabii Saudyjskiej, gdzie przed wygnaniem za swoje antyamerykańskie poglądy mieszkała rodzina byłego szefa Al-Kaidy. Syn Bin Ladena udzielił wywiadu. "Uczono mnie strzelania i jazdy czołgiem" Początkowo Bin Ladenowie przenieśli się do Sudanu w Afryce Północnej. Tam też wielu bojowników organizacji terrorystycznej Osamy pracowało na jego farmie. Z Sudanu Bin Laden również został wydalony, ponieważ USA oskarżyły go o prowadzenie obozów szkoleniowych dla terrorystów. To wówczas - w maju 1996 roku - przywódca Al-Kaidy znalazł się w górach Tora Bora w Afganistanie. Właśnie wtedy wybrał on swojego najstarszego syna, Omara, aby mu towarzyszył. "Byłem w Afganistanie przez pięć lat" - opowiada Omar Bin Landen brytyjskiemu dziennikowi "The Sun". Z jego relacji wynika, że w trakcie pobytu w tym kraju uczono go strzelać z kałasznikowa czy prowadzić rosyjski czołg. Terroryści wykorzystywali także zwierzęta domowe Omara w celu testowania broni chemicznej. Jak powiedział w rozmowie z gazetą, to właśnie to zdecydowało, że chciał zerwać ze światem terrorystycznym. "Mój ojciec nigdy nie prosił mnie o wstąpienie do Al-Kaidy, ale powiedział mi, że zostałem przez niego wybrany do kontynuowania jego dzieła" - powiedział Omar Bin Landen. "Był rozczarowany, kiedy oświadczyłem mu, że nie pasuję do takiego życia" - dodał. Syn przywódcy dżihadystów opuścił Afganistan w kwietniu 2001 roku - pięć miesięcy przed atakami na World Trade Center i Pentagon. "Po prostu powiedzieliśmy sobie 'do widzenia'" Omar nie wie, dlaczego to właśnie on został wybrany przez swojego ojca. "Być może dlatego, że byłem bardziej inteligentny od reszty braci, dzięki czemu żyję" - spekuluje. Wspominając ostatnią rozmowę z Osamą Bin Ladenem, Omar zdradził, że po prostu powiedzieli sobie "do widzenia". "Ja miałem dość tego świata, lecz on nie był zadowolony, że wyjeżdżam" - podkreślił. Okazało się, że był to ostatni raz, kiedy widział się z ojcem. "Chciałem pochować ojca, ale Amerykanie nie dali mi na to szansy" Gdy 2 maja 2011 roku USA ogłosiły zabójstwo Osamy Bin Ladena Omar był w Katarze. W rozmowie z "The Sun" powiedział, że nie ronił łez po śmierci ojca, lecz zdecydowanie wolałby godnie go pochować. Jak podaje gazeta, amerykańskie władze stoją na stanowisku, że ciało Bin Ladena zostało wrzucone do wody na środku Oceanu Indyjskiego z pokładu lotniskowca USS Carl Vinson w ciągu 24 godzin po jego śmierci. Omar wątpi jednak w deklaracje Waszyngtonu. "Nie wiem co mu zrobili. Mówią, że wrzucili go do oceanu, ale ja w to nie wierze. Myślę, że zabrali jego ciało do Ameryki, żeby właściwi ludzie mogli zobaczyć, że faktycznie został zabity" - powiedział w rozmowie z "The Sun". Syn Bin Ladena oznajmił, że wolałby pochować swojego ojca i wiedzieć dziś, gdzie leży jego ciało. "Amerykanie jednak nie dali mi na to szansy" - stwierdził Omar.