Do tego symbolicznego gestu doszło w czasie, gdy przywódcy USA i Kuby, wrogów z czasów zimnej wojny, usiłują przywrócić stosunki dyplomatyczne między swymi państwami. - Prezydenci Obama i Castro przywitali się i uścisnęli sobie dłonie - powiedziała rzeczniczka Rady Bezpieczeństwa Narodowego przy Białym Domu Bernadette Meehan. Źródło z otoczenia Białego Domu sprecyzowało, że nie doszło jednak do "konkretnej rozmowy". Obama i Castro po raz ostatni uścisnęli sobie dłonie na pogrzebie zmarłego w 2013 r. prezydenta RPA Nelsona Mandeli. Dwudniowy szczyt, który obraduje pod znakiem zbliżenia Waszyngton-Hawana, "ma wyjątkowy wymiar" - podkreślił sekretarz generalny Organizacji Państw Amerykańskich (OPA) Jose Miguel Insulza. - Po raz pierwszy w historii przy tym samym stole spotyka się 35 szefów państw i rządów regionu - wyjaśnił, nazywając szczyt "historycznym". Po raz pierwszy w szczycie uczestniczy Kuba, która w 1962 r. została wykluczona z OPA. "Odłożyli na bok historyczne spory" Prezydent Panamy Juan Carlos Varela chwalił odwagę i wolę szefów państw i rządów, którzy "odłożyli na bok historyczne spory i szukają rozwiązań, które przyniosą lepsze dni naszym narodom i naszemu kontynentowi". Obecność Obamy i Castro w Panamie jest ukoronowaniem ocieplenia w stosunkach Waszyngton-Hawana, ogłoszonego w grudniu ub.r. po 18 miesiącach tajnych rozmów w sprawie zakończenia zimnej wojny amerykańsko-kubańskiej i przywrócenia stosunków dyplomatycznych. Biały Dom ogłosił, że przywódcy odbędą rozmowę w sobotę rano miejscowego czasu (w sobotę po południu czasu polskiego) na marginesie obrad szczytu. Będą to pierwsze rozmowy między prezydentami USA i Kuby twarzą w twarz od 1956 r. Agencja EFE pisze, że szczyt, które obraduje pod oficjalnie ogłoszonym hasłem "Prosperity w równości", zakończy się bez ogłoszenia deklaracji końcowej w związku z rozbieżnościami w kwestii stosunku do Wenezueli. Obama będzie musiał stawić czoło krajom oburzonym jego niedawną decyzją w sprawie podpisania dekretu, w którym Wenezuela, główny partner gospodarczy Kuby, jest uznawana za "zagrożenie" dla bezpieczeństwa wewnętrznego Stanów Zjednoczonych. Prezydent Wenezueli Nicolas Maduro zapowiedział, że przedstawi Obamie listy z 13 milionami podpisów osób, które domagają się anulowania tego dekretu.